Lady Lady - mojej przyjaciółkce obecny narzeczony, o którym mówi że czekała na niego całe życie, nie podobał się w ogóle na początku. Nie wiem czy nastąpił moment, w którym zaczął ją pociągać, nie siedziałam w jej głowie, więc nie wiem co tak naprawdę o nim myślała. Swoją drogą, ja uważałam od początku go za przystojnego faceta, o wiele przystojniejszego niż jej poprzedni ktoś.....do którego z kolei poczuła wielką chemię od początku. Ten obecny jednak no chyba musiał się jej choć trochę podobać bo wiem np że dosyć szybko poszli ze sobą do łóżka. Jakby czuła do niego mega niechęć to chyba by tak nie było
Herbata z cukrem - bardzo się cieszę, że ktoś tam stanął na Twojej drodze i że czujesz to co czujesz

W kwestii seksu to ja zawsze byłam za czekaniem, a teraz jestem trochę mniej, ale to dlatego pewnie, że jestem starsza i po przejściach, nie wyobrażam sobie teraz czekać nie wiadomo ile, nie ma to dla mnie sensu. Jednak myślę, że tak plus minus około miesiąca jak dla mnie byłoby dobrze. Nie jest to ani krótko ani długo, myślę że optymalnie.....dłużej jedynie wtedy jeśli nastąpiłyby jakieś inne okoliczności

Ale miesiąc mam na myśli od momenty, w którym decyduję się z kimś, że jesteśmy razem

.
Ale oczywiście jest to kwestia indywidualna. Autorka "dlaczego mężczyźni kochają zołzy" poleca trochę czekać, właśnie około miesiąca lub dłużej

Co do tego "mojego". Nie jest tak wcale, że jest jakiś strasznie brzydki, obiektywnie myślę że jest po prostu przeciętny, ale mi się po prostu nie podoba i tyle.....nie jestem w stanie nawet wyobrazić sobie jakiejś intymnej sytuacji z nim, nie wiem dlaczego AŻ tak. I nie wiem też czy jest to kwestia przejściowa czy po prostu sygnał że nie i już

. Widzieliśmy się już kilka razy, w tym w czwartek przez dosłownie cały dzień i myślę, że jakby cokolwiek miało zaiskrzyć to po prostu by tak było

Zresztą nie chodzi tutaj w jego przypadku tylko o wygląd. Pisałam już o tym, że nie podobało mi się w jaki sposób mówił o swojej byłej dziewczynie oraz to, że chciał się ze mną licytować na "kto miał gorzej", chociaż ja mu wspomniałam o rozwodzie, ale tylko w jednym czy dwóch zdaniach i nie wieszałam takich psów na swoim ex jak on właśnie na swojej byłej. Wręcz powiedziałam mu, że nie jest to już dla mnie temat do dyskusji, wybaczyłam wszystkim komu miałam wybaczyć itp. On na to, że on nie wybacza sobie, że był idiotą itp.....był to dla mnie ewidentny sygnał na to, że po prostu nie pogodził się jeszcze do końca z przeszłością. No i plus jeszcze to, że mówiąc o niej przeklinał, że była taka i owaka.......bardzo mi się to nie podobało, to plus zero chemii, zero pociągu fizycznego sprawia że po prostu czuję że to nie to. Nie analizuję już kto miał jak i którą koleżankę powaliło na kolana, a która musiała trochę poczekać, po prostu skupiam się na sobie i tyle....ja mam swoją drogę.
W każdym razie.....widzimy się dzisiaj, idziemy do kina i przejść się trochę po mieście. I właśnie dzisiaj mam zamiar powiedzieć mu o swoich odczuciach i jestem ciekawa jego reakcji. Zastanawiałam się cały czas i analizowałam (widzę, że nie tylko ja mam problem z nadmiernym analizowaniem) jak mu to powiedzieć i czy aby na pewno jestem pewna, czy może jednak dać szansę itp itd.....ale wiecie co, intuicja mi naprawdę mówi, że to nie to, że czeka KTOŚ do kogo poczuję iskrę i on do mnie również. Nie będzie żadnych podchodów i głupiego analizowania. W każdym razie nie rozmyślam już, czekam na to co przyniesie dzisiejszy wieczór i jak się sytuacja potoczy i może nastąpi jakiś spontaniczny punkt, w którym będę wiedziała jak powiedzieć to co chcę bez ogródek i bez owijania w bawełnę.
A biorę też pod uwagę to, co napisali Hicksowie, przecież sama niedawno to cytowałam, żeby cieszyć się z tej danej sytuacji która wychodzi, z tej randki, na którą się idzie, z tego, że spędzi się fajnie czas, mimo tego, że nie jest to nasza wymarzona osoba. Skupiam się też więc na pozytywnych cechach (bo on przecież też ma ich dużo) i myślę, że przez to wszechświat dostarczy mi takich cech jeszcze więcej w kimś innym

Myślę, że to chyba najrozsądniejsze podejście z tego wszystkiego.