



rogue napisał(a):Tak jeszcze gdyby ktoś miał wątpliwości, co wydaje się po tym wątku dziwne, to da się przyciągnąć kogoś konkretnego - robiłam to przed poznaniem PP, robiłam i po. Nie zawsze przyciągałam do związku, ale to tylko dlatego że traciłam zainteresowanie tą osobą. A tak w ogóle to zawsze mnie interesował ktoś konkrety, nie jakieś tam ogólne miłości życiaco być może nie jest rozsądne z mojej strony, ale po prostu tak mam. Nie ukrywam też, że lepiej mi wychodzi przyciąganie osób, z którymi jednak jakiś kontakt mam, widujemy się chociażby w grupie znajomych.
Teraz jestem w trakcie, przyciągam osobę, której nie widuję i do związku się (jeszcze) nie udało, ale ogólnie - udało się do kontaktu, droga była zaskakująca, choć w tym przypadku ten element zaskoczenia był raczej mało romantyczny. Bardzo pomocny był dla mnie ten wątek. Ja co prawda w ogóle nie przyciągam świadomie, ale już wiem teraz, że niebo jest granicą albo nawet i to nie. Zresztą czy ze swojego otoczenia nie kojarzycie takich osób? Mam koleżanki, które uwielbiam, ale narzekają, nie lubią siebie - i każda relacja im się rozpada; mam koleżankę, która jest tak pewna siebie, że po prostu bardziej się nie da i w zasadzie może mieć każdego faceta. Tylko gorzej później wychodzą rozmowy typu facet to świnia i tłumaczenia, żeby ktoś najpierw nad sobą popracował.
Jednak odnośnie przyciągania byłych to uważam, że trzeba się oczyścić z tych relacji, pamiętam, jak przyciągałam rozpaczliwie byłego i nawet wizualizacja mi się sprawdziła, tyle że doświadczyłam jej z takimi dokładnie emocjami, jakimi ją tworzyłam - smutkiem, niepewnością, żalem.
Zresztą wiele razy chciałam napisać w tym wątku, ale nie wiem... Ta energia, nie wszystkich oczywiście, naprawdę mnie odstrasza. Czy ktoś chciałby mieć jęczącego partnera, który narzeka, że wszyscy się do niego nie odzywają? Bo ja nie = D. Pamiętam, miałam kiedyś kolegę, którego celem w życiu było znalezienie dziewczyny - mnie oczywiście przekabacić też próbował. Jego energia była tak okropna, że kobiety, nawet zainteresowane nim na początku, uciekały, gdzie pieprz rośnie. Rozumiem, że ktoś powie, że mu źle, bo też mam taką tendencję, czasami napiszę coś koleżance (choć już jakoś wyrobiłam ten mechanizm, że kiedy narzekam, to bardziej mnie to bawi, bo sama w to nie wierzę), ale jesteśmy na forum PP i powinniśmy się raczej pytać o to, co możemy zrobić z tą energią, jak ją poprawić i w ogóle motywować się w tej podróży. Naprawdę, jakie ma znaczenie ta kobieta na zdjęciu i po co poświęcać jej jakąkolwiek energię? Wierzymy, że istnieje coś takiego jak PP czy nie? Wystarczy przestać go obserwować i już. Ja sama tak robiłam, bałam się i jestem prawie pewna, że wyczarowałam byłemu dziewczynę swoim lękiem ponad rok temu. A w końcu im i tak nie wyszło, a ja i tak go nie chcę, więc po co było się smucić. Jakie to ma znaczenie, że ktoś się nie odezwał? Do mnie też kilku się nie odezwało, inni się odezwali, ale nie poświęcam temu żadnej energii, bo chcę tamtego konkretnego pana i reszta to... No reszta, która może pojawiać się i znikać z mojego życia, różnicy mi to nie zrobi. Ja np. nie chodzę na randki, bo nie sprawia mi to przyjemności (kiedy przyciągam kogoś konkretnego), czuję wtedy brak, ale wiem, że są osoby, którym to pomaga.
Nie stawiam siebie też broń Boże za wzór, ale ja jestem trochę czasu sama, a naprawdę, daleko mi do łapania się pierwszej pary męskich gaci, mam jakieś tam wymogi (ale moje wymagania są po prostu specyficzne, a nie wysokie lub nie do spełnienia), więc zrelaksujcie się i jednak wykażcie trochę cierpliwości; jasne, to może potrwać dzień lub dwa, ale może zająć też więcej czasu. Czas i tak minie, ale czy coś się zmieni? Chociaż ja nie zdecydowałabym się na przyciąganie kogoś, kto ma dziewczynę, bo wiem, że nie potrafiłabym, ale uważam, że wszystko jest możliwe.
Dodam jeszcze, że zawsze byłam bardzo negatywną osobą, zresztą do tej pory nie rozwiązałam wszystkich swoich problemów, ale od kiedy nie jęczę, nie mówię sobie olaboga, ale jestem biedna, sama i wszyscy mnie wykorzystują, to jest mi dużo lepiej - przede wszystkim wewnętrznie, a to jednak chyba najważniejsze. Bo pewnie, fajnie kogoś mieć, ale przecież przebywamy przede wszystkim ze sobą, a nie z facetem czy przyjaciółmi.
A z tym przyciągnięciem kogoś podobnego to taaak, doświadczyłam tego nie raz, nie dwa; znaków też mam tyle, że czasami zastanawiam się, czy nie zwariowałam albo gdzie jestem. I ja od zawsze prawie żyję dwutorowo - w świecie realnym i w świecie wyobraźni, kiedyś, jak byłam dzieckiem, to wizualizowałam sobie historyjki nawet z fikcyjnymi postaciami, układałam w głowie wymyślone historie, więc jak ktoś mi się podoba, to zmieniam fikcję na prawdziwą postać i tyle.
« Powrót do Prawo przyciągania na codzień
Użytkownicy przeglądający ten dział: Alexa [Bot], Aliss, , kawa_z_mlekiem, MagdaLooney, serena, zdecydowana i 24 gości