maagdaa160 napisał(a):A mi się wydaje, że nie o wiarę tu chodzi.
W wiele rzeczy głęboko wierzyłam i się spełniały, ale dopiero wtedy jak przestawało mi na tym aż tak zależeć. Dostawałam to, czego byłam tak bardzo pewna - dostawałam to, ale po czasie, wtedy kiedy przestawałam o tym myśleć. Czyli znowu wracamy do słynnego odpuszczenia.
Dokładnie! Sama wiara nie jest przeszkodą, o ile nie wywieramy na Wszechświecie z tego powodu zbyt wielkiej presji. Wiara, pewność, że coś mamy już w garści u bardzo wielu osób jest równa oczekiwaniu. Jesteśmy pewni, że to się stanie, czekamy tylko KIEDY, wyglądamy z utęsknieniem naszego pragnienia i przestępujemy z nogi na nogę nie mogąc się doczekać. Zazwyczaj uzależniamy też nasze szczęście od realizacji danego marzenia. Nadajmy mu zbyt wysokie znaczenie i mamy poczucie, że świat się zawali, jeśli to nie wyjdzie. Stwarzamy nadmierny potencjał, który po prostu MUSI zakończyć się blokadą i katastrofą.
Przerabiałam to już tak wiele razy!
Należy odpuścić, zwyczajnie. Zadać sobie pytanie, co się stanie, jeśli nam się nie uda? Rozłożyć to na czynniki pierwsze. Na zasadzie: chcę tego i tego i będzie suuuuper to mieć (tu maksymalne emocje i wizualizacja, jakby to było gdybyśmy już to mieli). Ale jak nie wyjdzie to też będzie super...no bo przecież mamy tyle innych możliwości (dobrze jest tuaj zracjonalizować sobie pewne rzeczy)
Ja tak zrobiłam ostatnio podczas szukania pracy. Jedna myśl, jedna silna emocja, jeden wieczór, jedno wysłane cv. I sukces Pomyślałam: świetna praca, taka o jakiej marzyłam, byłoby cudownie ją mieć itd.... wyobraziłam sobie szczegółowo EMOCJE jakie bym poczuła na wieść że ją mam. Ale zaraz potem myśl następująca. A jak nie wyjdzie? Eeeee tam, to co z tego? Będę mieć dużo czasu, będę mogła się wyspać rano, kurczę, w sumie to fajnie jest jak jest I co? I następnego dnia miałam pracę!