Chłopcy, dziękuję ślicznie za wyjaśnienie, odnośnie wolnej woli. Faktycznie, nie musiałam wcale wybaczać. Byłam młoda, głupia i pewnie bardzo podatna na jego sugestie. Jednak ostateczny wybór należał do mnie, to właśnie ja sama walczyłam ze sobą. Jakie to proste:D
Madziu, cieszę się bardzo, że przypadł Ci do gustu mój post. Jeszcze sporo historii do opisania, więc w chwili natchnienia, na pewno coś dodam. Sama jestem bardzo ciekawa, jak to u Ciebie się to potoczyło. Mam nadzieję znaleźć Twoje posty:)
Co do "pustki", o której wspominasz... może nie jestem jeszcze ekspertką;), ale powiem Ci, jak ja sobie z nią radzę. Jakiś czas temu, zdałam sobie sprawę, że mogę wrzucić do tej "pustki", co tylko mi się podoba. Nauczyłam się kochać ten stan i wtedy mogłam sobie pozwolić, żeby powrzucać, jak do worka, takie radosne myśli, wyobrażenia...jednym słowem wszystko, co podwyższa moje, osobiste wibracje i co sprawia mi przyjemność. Później, nie pozostaje nic innego, jak po prostu zacząć wyjmować prezenty z tego worka. Wymyślam sobie, co chcę wykreować w swoim świecie i dzięki owej "pustce", mam miejsce dla swojego pragnienia. U mnie, sprawdza się to fantastycznie:) Sądzę, że również możesz ją sobie wychować, na swój sposób:D