Bo tak!:
Jeśli uznamy za nasz
jedyny kompas dobre samopoczucie - wszystko pięknie się układa.
Nawet kwestia odpuszczania.
Marzenie o czymś - facecie, pracy czy zdarzeniu sprawia nam mnóstwo przyjemności: super, keep doing that. Ale po jakimś czasie może nam się już "nie chcieć", albo możemy czuć frustrację czy jakikolwiek silnie nieprzyjemnie. Ale jeśli NAPRAWDĘ czegoś chcemy to włożyliśmy w to już tyle emocji i energii i kreacji, że Wszechświat doskonale wie czego chcemy i wie, gdzie to jest i jak ma się zmanifestować.
Więc - jeśli czujemy, że już czas zaprzestać prób - no to odpuszczamy. Ale nie dlatego 'że tak trzeba, by zmanifestować' tylko dlatego, że... już mamy tego dość.

I wybieramy lepsze samopoczucie.
Ja tak miałam ze swoim blogiem - zawsze chciałam mieć epickiego, pięknego bloga z własną domeną i cudownym szablonem zadedykowanym mnie. Próbowałam sama - było ciężko to ogarnąć. Myślałam o tym od około dwóch lat próbując na różne sposoby.
Ostatnio (z dwa miesiące temu) uznałam, że już mi się nie chce. Mam dość tego. Jak mam go mieć to to mnie przyjdzie i już. A jak nie to sobie kiedyś kupię zrobienie tego wszystkiego - może po studiach? Może to jeszcze nie czas? Może mam się jeszcze sporo nauczyć zanim zacznę pisać? Zapomniałam.
Tak się składa, że mój blog będzie postawiony za tydzień bo znajomi całkowicie za darmo mi go zrobią, którzy pracują w agencji reklamowej. Znajomy grafik porobił mi fotki na niego, jara się bardzo, że może mi pomóc a ja wciąż w to nie wierzę, że ktoś mi tak pomaga po prostu dlatego, że fajnie się razem dogadujemy. Tak samo zrobią mi kanał na YT udostępniając studio w swojej pracy, czaicie?! Ja zawsze chciałam się udzielać w ten sposób. Kosmos totalny. A już zapomniałam.
<3 Wszech ogarnął
