Tak często mówi się odnośnie celów, że muszą być bardzo precyzyjne, bo może się zdarzyć, że podświadomość znajdzie jakąś furtkę. Przypomina mi to trochę sytuację z
Porwania z Tiutiurlistanie 
. Nic z tej książki nie pamiętam, poza dwoma scenami. W pewnym miasteczku była studnia spełniająca życzenia, kiedy się do niej przyszło idąc tyłem określoną liczbę kroków. Kot postanowił wypróbować czy to prawda i zażyczył sobie być sławnym. Zrobił co trzeba było, z tym że potknął się po drodze. I tak, jakiś czas później został niesłusznie oskarżony o zbrodnię czy inne wykroczenie i miał głośny proces w miasteczku. Jak sam stwierdził, sprawdziło się bo był bardzo znany, ale nie do końca o taką sławę mu chodziło.
Ja swoją technikę skończyłam dzisiaj. Cele dotyczyły mojego rozwoju, więc na razie trudno jest mi zweryfikować efekty. Jutro zacznę chyba nowy zestaw.
