Strona główna projektu   |   Wejście do gry   |   Forum PL

Przyciąganie miłości, związków i ludzi - WĄTEK ZBIORCZY


doświadczenia, sukcesy i przemyślenia

Re: Przyciąganie miłości, związków i ludzi - WĄTEK ZBIORCZY

Postprzez Nicky » 7 maja 2016, o 20:33

Mi też jakimś cudem umknęła historia Black, a chętnie poczytam jak to u niej było i w którym momencie poczuła że COŚ się naprawdę zmienia. Bo na przykład u mnie tak naprawdę przełom nastąpił w wyniku stosowania totalnego "misz-maszu"... pomieszałam hoponkę, pytania kwantowe (nieświadomie bo wówczas ich jeszcze nie znałam ale instynktownie je zastosowałam), dekodykę (MEGA MOC! Dała mi kopa) i dużo innych "trików" PP no i jakimś cudem to wszystko zadziałało, hehe, do tej pory dziwię się jak to wszystko fajnie wyszło... ale u każdego jest inaczej, no i po prostu fajnie jest czytać takie historie :)

P.S. Swoją drogą właśnie TERAZ dla wielu z Was może nastąpić ten przełomowy moment, moment w którym wszystko się zmieni: wiosna wybuchła z pełną siłą, i jest po prostu cudnie, pogoda wymarzona na zmiany wewnętrzne i zewnętrzne!!! Dziś pierwszy raz w tym roku weszłam do morza bez drżenia z zimna (no, oczywiście nie cała hehe, tylko nogi - tak do kolan...), woda jeszcze co prawda lodowata ale słoneczko tak mocno przygrzewa że to jest sama przyjemność, polecam każdemu :) :) :) W takich chwilach cieszę się że mieszkam tu, gdzie mieszkam :) :) :)

Nicky
 
Posty: 3653
Dołączył(a): 20 sty 2014, o 09:29
Podziękował(a): 1807 razy
Otrzymał(a) podziękowań: 2234 razy

Re: Przyciąganie miłości, związków i ludzi - WĄTEK ZBIORCZY

Postprzez MagdaLooney » 8 maja 2016, o 02:03

Ja kojarzę historię Black,jednak też jestem ciekawa tych zmian od czasu Hicksów. Black,podziel się z nami choć odrobinę, fajnie się czyta takie motywujace historie :*
Nicky,Ty jesteś z Pomorza? Ależ pięknie!!!

Hehe apropo zdania "ależ pięknie ",ostatnio mam je ciągle na ustach,zaczęło się od wyglupów, a teraz od mniej więcej dwóch tygodni, co rusz czuję taki zachwyt światem,że co chwile stwierdzam na głos "ależ pięknie" :)

Dobranoc Wam wszystkim :)

MagdaLooney
 
Posty: 348
Dołączył(a): 30 sie 2015, o 21:03
Podziękował(a): 129 razy
Otrzymał(a) podziękowań: 196 razy

Re: Przyciąganie miłości, związków i ludzi - WĄTEK ZBIORCZY

Postprzez kawa_z_mlekiem » 8 maja 2016, o 08:53

O "Aktingu" dowiedziałam się z postów Nicky, wczoraj spróbowałam gotowego aktingu na youtubie dot. przekonań nt. związków itd
Generalnie miałam wczoraj świetny humor, po aktingu byłam zachwycona. I byłam wieczorem umówiona z kolegą do kina.

Po powrocie z kina rozmawiałam z mama przez tel. i bardzo się pokłóciłam, ogólnie byłam bardzo zła, kolega też mnie drażnił bardziej niż zwykle.
Źle spałam, jakieś głupoty mi się śniły, a dziś też nie mam jakiegoś super nastroju.

I mam pytanie zupełnie inne, zaczęłam czytać Hicksów, ale też z forum - kilka osób pisało, że nawet kiedyś nieświadomie wizualizowała i w rzeczywistości to się spełniało. Ja zawsze uwielbiałam marzyć i często to robiłam, problem w tym, że nigdy nie doświadczyłam spełnienia moich wizualizacji. Zastanawiam się o co chodzi, czy miałam za dużo negatywnych myśli generalnie, czy wizualizowałam z punktu widzenia osoby trzeciej....
Mam też problem z rozróżnieniem pragnienia od potrzeby.


Nicky napisał(a):Mi też jakimś cudem umknęła historia Black, a chętnie poczytam jak to u niej było i w którym momencie poczuła że COŚ się naprawdę zmienia. Bo na przykład u mnie tak naprawdę przełom nastąpił w wyniku stosowania totalnego "misz-maszu"... pomieszałam hoponkę, pytania kwantowe (nieświadomie bo wówczas ich jeszcze nie znałam ale instynktownie je zastosowałam), dekodykę (MEGA MOC! Dała mi kopa) i dużo innych "trików" PP no i jakimś cudem to wszystko zadziałało, hehe, do tej pory dziwię się jak to wszystko fajnie wyszło... ale u każdego jest inaczej, no i po prostu fajnie jest czytać takie historie :)

P.S. Swoją drogą właśnie TERAZ dla wielu z Was może nastąpić ten przełomowy moment, moment w którym wszystko się zmieni: wiosna wybuchła z pełną siłą, i jest po prostu cudnie, pogoda wymarzona na zmiany wewnętrzne i zewnętrzne!!! Dziś pierwszy raz w tym roku weszłam do morza bez drżenia z zimna (no, oczywiście nie cała hehe, tylko nogi - tak do kolan...), woda jeszcze co prawda lodowata ale słoneczko tak mocno przygrzewa że to jest sama przyjemność, polecam każdemu :) :) :) W takich chwilach cieszę się że mieszkam tu, gdzie mieszkam :) :) :)

kawa_z_mlekiem
 
Posty: 23
Dołączył(a): 1 lut 2016, o 18:41
Podziękował(a): 0 raz
Otrzymał(a) podziękowań: 6 razy

Re: Przyciąganie miłości, związków i ludzi - WĄTEK ZBIORCZY

Postprzez MujerERojon10 » 8 maja 2016, o 12:27

Kawa z mlekiem

Jako osoba, która też kiedyś wizualizowala z punktu trzeciej osoby mogę powiedzieć, że to jest przyczyną u Ciebie. Ja przez duzszy czas tak robiłam i nie zmieniało się nic. U znajomych pojawili się faceci a u mnie nic. Ale odkąd tu przeczytałam że trzeba wizualizowac z perspektywy pierwszej osoby zmieniło się wiele. Ciężko mi jest tak wizualizowac ale małymi kroczkami się uczę.

Ja zauważyłam u siebie, że wszechświat mi daje to co chcę jak powiem stanowczo: Ma być tak i tak bo ja tak chce. I tak jest.

Black i teraz mi się przypomniało co do wiary w powodzenie, że miałam taką sytuację gdzie chciałam żeby jedna sytuacja wydarzyła się wcześniej ale kompletnie w to nie wierzyłam bo niby co się moze stać przez wieczór i noc? Powiedziałam wszechswiatowi, że tak ma być bo tak chce.... no i było, nawet jeszcze lepiej. I nawet dla potwierdzenia spytałam tej osoby czemu wcześniej przyjechała - okazało się że musiała plany zmienić.

MujerERojon10
 
Posty: 193
Dołączył(a): 28 lip 2015, o 14:01
Podziękował(a): 14 razy
Otrzymał(a) podziękowań: 76 razy

Re: Przyciąganie miłości, związków i ludzi - WĄTEK ZBIORCZY

Postprzez Black » 8 maja 2016, o 12:57

Specjalnie nie napiszę ile czasu mi to zajęło :) Dlaczego? Choć wiem ile czasu, to wiem też, że czas jest nieistotny. I właśnie im mniej ktoś zajmuje się "czasem", tym szybciej coś przyciąga. A niestety wielu ludzi pyta często "ile czasu".
Nie napiszę też co praktykowałam i co robiłam. Dlaczego? Bo pisałam o tym nie raz w ciągu ostatnich kilku dni. Jeśli ktoś oczekuje, że napiszę tutaj jakiś mega przepis na szczęście to się myli :) Przeczytałam książki Hicksów. W odpowiedniej kolejności. Wszystkie. A następnie robiłam wszystko to, co było tam napisane. Większość rzeczy streściłam już tutaj przez ostatnie kilka dni, ale przecież nie napiszę od nowa książki :) Naprawdę, poświęćcie swój czas na Hicksów. Poświęćcie czas na praktykę (nie u każdego wszystko zadziała na hop-siup, bo jest u niektórych mnóstwo oporu). Gwarantuję, że nie będzie to zmarnowany czas.

Opór
Czas i kalendarz są często jednym z oporów. Piszę często, a nie zawsze, dlatego, że jeśli ktoś nie czuje braku, potrzeby kontroli pragnienia, jest szczęśliwy TU i TERAZ to wyznaczenie sobie daty spełnienia pragnienia jest fajną sprawą, bo na bank to pragnienie spełni się w tym konkretnym terminie. Ale ogólnie nie jestem za wyznaczaniem dat, ponieważ powoduje to, że czujemy presję, sami szukamy jak do tego dojść, zamiast dać się ponieść "z prądem" i stawiamy wtedy opór. Czując się dobrze i podążając za inspiracją, Wszechświat sam doprowadzi nas do celu i przy okazji rozłoży mięciutki dywanik pod naszymi nogami. Stąpając po nim będą nas spotykać miłe rzeczy, będą się przyciągać bardzo fajne dla nas drobnostki, wyrwane gdzieś z naszych myśli, które mówiły, że "fajnie by było...". W ten sposób przyciągnęłam naprawdę multum drobiażdżków, na które 50% ludzi nie zwraca uwagi bo są skupieni wykorzystaniem PP tylko i wyłącznie dla swojego "wielkiego" celu. Jak ktoś postawi nam kawę, dostaniemy "przypadkiem" czegoś więcej, przyciągniemy ubranko, książeczkę, darmowy bilet na fajny film, często pomyślimy tylko "fajnie" i nie zwrócimy uwagi na to, że przecież wcześniej pomyśleliśmy "fajnie by było mieć tę bluzeczkę, fajnie byłoby pójść do kina na tel film, fajnie byłoby mieć tę książeczkę, wypić dobrą kawę ze Starbucksa". Traktujemy to jako miłą oczywistość. A to przecież też przyciągnięcie. Bo przyciągamy wszystko o czym pomyślimy, na czym skupiamy swoją uwagę i robimy to bez tych wszystkich rzeczy, które wytłuściłam w powyższej wypowiedzi :)

Odpuszczenie - trzeba czy nie trzeba?

Błędem jest myślenie, że:
-trzeba odpuścić
lub
-trzeba cały czas myśleć o swoim pragnieniu.
Wszystko jest dozwolone. I myślenie 24h i odpuszczenie (czyli przyzwolenie), ale TYLKO jeśli czujecie się dobrze, czyli poruszacie się po górnej części skali.
Wielu ludzi błędnie interpretuje, kiedy ktoś pisze im, że ma odpuścić. W ogóle to fatalne słowo, po angielsku brzmi zupełni inaczej, zrozumiale ;) W każdym razie odpuszczenie to brak oporu (wszystko co wytłuściłam wyżej). Jeśli ktoś myśli o swoim pragnieniu 24h, jest ogólnie szczęśliwy w życiu i nie ma oporu, wówczas przyzwala na spełnienie pragnienia. Jeśli ktoś nie myśli 24h o swoim pragnieniu, wciąż nosi je w sercu! Kochani, nie można pozbyć się pragnienia. Bo wtedy nie byłoby to już nasze pragnienie. I naprawdę nie trzeba się pilnować i ciągle o tym myśleć jeśli nie czujemy takiej potrzeby ("O Boże, już 10 minut nie myślałam o Mateuszu! Muszę szybko pomyśleć, bo inaczej Wszechświat pomyśli, że już go nie chcę!"). Wizualizujemy (moja ulubiona metoda) ile wlezie, jeśli CHCEMY i SPRAWIA NAM TO PRZYJEMNOŚĆ. Jeśli sprawia, że nie chcemy, bo czujemy (jeszcze!) brak, to myślimy o czymś innym, przyjemniejszym.
Zachęcam do przeczytania jeszcze raz: http://www.abraham-bank.org/forum-pl/prawo-przyciagania-f3/przyciaganie-milosci-zwiazkow-i-ludzi-watek-zbiorczy-t1929-3030.html#p63067

A co to znaczy być szczęśliwym w życiu?
Szczęśliwy OGÓLNIE w życiu, nie znaczy, że w konkretnej chwili musisz tryskać humorem, fruwać ciągle po najwyższym stopniu skali. To jest to, co kiedyś wspomniała Nicky, że przyciągnęła coś kiedy była zdenerwowana. Bo chwilowa emocja nie zaszkodzi nikomu, kiedy ktoś OGÓLNIE widzi życie w dobrym świetle, pięknych kolorach i jest życzliwy i pełen miłości dla innych (o tej miłości dla innych też piszą Hicksowie, to nie taka miłość, o jakiej myśli się ogólnie). Jak ktoś cały czas uważa, że jego życie jest bez sensu, że nic mu się nie układa, że wszyscy mają lepiej, kiedy zauważa u innych dobre strony, a u siebie nic, kiedy zazdrości, kiedy jest wiecznie sfrustrowany, znudzony, bez chęci do życia, wówczas całe jego życie jest takie. Bo nie chodzi o chwilową radość. Tak samo jak chwilowo czujemy się cudownie, a za chwilę wracamy do stałego repertuaru.
Na początku niektórym może się wydawać, że bycie szczęśliwym jest takie na siłę i sztuczne. Albo że cholernie trudne. I co z tego? Praktykować to tak długo aż będzie to normalne. Wtedy już nie będzie na siłę. Najgorsze co można zrobić to być szczęśliwym i robić coś specjalnie po to, by zdobyć to swoje pragnienie. Gwarantuję, że to nie zbliża, lecz oddala.

A co do mojej historii. To był jej punkt wyjściowy:
Byłam bita, obrażana, wyrzucana za drzwi, straciłam też sporo pieniędzy i zdrowia, wylądowałam w szpitalu wielokrotnie. Oczywiście dodam, że kiedy go poznałam, nie wydawał się psychopatą ;) Inaczej nawet bym w to nie wchodziła. W takich przypadkach często słyszy się Ale głupia baba, dlaczego nie odeszła? Ano, łatwiej powiedzieć niż zrobić. Ciężko jest odejść. Nie mieliśmy ślubu, wspólnego majątku więc w kwestiach prawnych był to tzw. "pikuś". Chodzi oczywiście o uczucia. Kochałam tego gnojka. Dziś nie wiem dlaczego. Ale kochałam. Nie umiałam odejść, próbowałam kilka razy, ale wtedy były obiecanki, że się zmieni, że już nigdy tego nie zrobi, że jestem ideałem, jestem jedyna, cudowna, wspaniała, mądra, piękna, cierpliwa, wierna, że jego rodzina mnie uwielbia (ja jego rodzinę też uwielbiałam, wspaniali ludzie). Ale w końcu moja rodzina i znajomi zaczęli zauważać, że jest nie halo. I pewnego dnia kiedy oberwałam w głowę, po oczach, a potem zostałam wyrzucona z domu jak worek ziemniaków w środku nocy, stwierdziłam, że koniec. Że mam swój honor, godność i zasługuję na miłość i szczęście. Pojechałam pociągiem do domu. Najpierw posiedziałam kilka godzin z bezdomnymi na PKP ;) Pierwsze dwa miesiące były koszmarem. Przez pierwsze tygodnie ani ja ani on się nie odzywaliśmy. Potem musiały mu się zaświecić lampki, że nie odzywam się za długo. I zaczęło się dzwonienie i obiecywanie. Ja byłam nieugięta. Ale w łóżku wyłam. Koszmarnie wyłam. Kiedyś po jednym telefonie, zostałam zwyzywana od najgorszych.

Od czego zaczęłam? Od najważniejszego! Podjęcia decyzji! SZCZĘŚCIE JEST DECYZJĄ!!! (Bashar).
Wiesz, że tak naprawdę nie jesteś szczęśliwa? Podejmij inną decyzję! Czasem jest ona trudna, ale zapewniam, że najlepsza. Należy wyjść ze swojej strefy komfortu. Pokonać lęk. Pokonać obawy. Zerwać łańcuchy. Jesteśmy ludźmi wolnymi i jesteśmy stworzeni do tego by być szczęśliwymi (Abraham).
Nie będę pisać jak się czułam i czego nie miałam. To nie ma już znaczenia. Dlatego, że teraz mam wszystko czego potrzebowałam i wszystko co "fajnie by było" mieć. Przeszłość nie ma dla mnie w tej chwili żadnego istotnego znaczenia i nie poświęcam jej swojej cennej uwagi. W tej chwili swoją uwagę poświęcam cudownej pogodzie, słońcu, lekkiemu wietrzykowi, który rozwiewa mi włosy, mojemu małemu śpiochowi, który śpi w dziwnej pozycji po obiadku i delikatnie, miarowo oddycha. Pełnia szczęścia :) Dlatego powtarzam - z każdego gówna da się wyjść. Jak się chce i skupia na tym, czego się chce a nie czego się nie chce :) Jak się to ćwiczy. Bo wyćwiczyć można nie tylko ciało, ale również umysł :)


"- To się dzieje naprawdę? Czy tylko dzieje się w mojej głowie?
- Oczywiście, że to się dzieje w Twojej głowie, Harry. Ale czy to znaczy, że nie naprawdę?"

Black
 
Posty: 264
Dołączył(a): 24 sie 2015, o 12:41
Podziękował(a): 49 razy
Otrzymał(a) podziękowań: 141 razy

Re: Przyciąganie miłości, związków i ludzi - WĄTEK ZBIORCZY

Postprzez Nicky » 9 maja 2016, o 12:03

kawa_z_mlekiem napisał(a):O "Aktingu" dowiedziałam się z postów Nicky, wczoraj spróbowałam gotowego aktingu na youtubie dot. przekonań nt. związków itd
Generalnie miałam wczoraj świetny humor, po aktingu byłam zachwycona. I byłam wieczorem umówiona z kolegą do kina.
Po powrocie z kina rozmawiałam z mama przez tel. i bardzo się pokłóciłam, ogólnie byłam bardzo zła, kolega też mnie drażnił bardziej niż zwykle.
Źle spałam, jakieś głupoty mi się śniły, a dziś też nie mam jakiegoś super nastroju.



Kawko, czyli akting zadziałał! Czytałaś może moje starsze wpisy na wątku o Dekodyce? Ja tam opisywałam moje reakcje po aktingach i w każdym przypadku było tak samo: tuż po aktingu czułam się senna i spragniona, potem - doskonały humorek i już myślałam że "wszystko załatwione", a potem nagle bum, mega burza, jakaś totalna masakra: ZAWSZE, ale to zawsze wybuchała u mnie jakaś awantura (a to z mężem, a to z mamą, a to z kimś innym), zupełnie tak jakby jakieś głęboko ukryte emocje musiały ze mnie wyleźć. Nie inaczej było ostatnio, gdy robiłam sobie akting na różne niepotrzebne lęki i obawy które mnie od czasu do czasu męczyły: zrobiłam ten akting, potem czułam się doskonale i już myślałam sobie "uff! tym razem chyba uniknę awantury po aktingu :D" Ale... nic z tego, następnego dnia wszystko wybuchło ze zdwojoną siłą, awantura na 14 fajerek (o jakiś drobiazg) + totalny dół emocjonalny. Ale jak to wszystko przetrwałam to poczułam się jak nowo narodzona, dosłownie jakbym zrzuciła jakiś spory ciężar z siebie. Także tym złym samopoczuciem i kłótniami się nie przejmuj, TAK MA BYĆ.

A wizualizujemy ZAWSZE z pozycji własnej. Ma być tak, jak w realu. Wyobraź sobie to, co chciałabyś przeżyć... i przeżyj to już teraz, w myślach :) Zobacz to swoimi oczami, dotknij swoimi rękami, powąchaj swoim noskiem etc. To proste!

Nicky
 
Posty: 3653
Dołączył(a): 20 sty 2014, o 09:29
Podziękował(a): 1807 razy
Otrzymał(a) podziękowań: 2234 razy

Re: Przyciąganie miłości, związków i ludzi - WĄTEK ZBIORCZY

Postprzez Nicky » 9 maja 2016, o 12:09

Ojej, Black... dopiero teraz doczytałam. Jesteś bardzo, bardzo dzielna. Wielkie gratulacje, udało ci się przewrócić życie do góry nogami. To jest prawdziwe PP! Brawo... czapki z głów.

Nicky
 
Posty: 3653
Dołączył(a): 20 sty 2014, o 09:29
Podziękował(a): 1807 razy
Otrzymał(a) podziękowań: 2234 razy

Re: Przyciąganie miłości, związków i ludzi - WĄTEK ZBIORCZY

Postprzez Sibeal » 9 maja 2016, o 16:27

Całkiem dawno tu nie zaglądałam. Będę musiała nadrobić zaległości, choć nie w najbliższym czasie, bo nie bardzo będzie kiedy. Nie wiem czy Scarlett jeszcze się tu udziela, ale na przełomie 2015/2016 roku czytałam o jej historii i nowym związku (swoją drogą miałam przeczucie, że coś między Wami będzie!). Także cieszę się z tego, gratuluję, jeśli sprawa aktualna. :)
Pisałam też, może ktoś pamięta, o chłopaku z uczelni. Dawno nieaktualne. Dowiedziałam się w końcu kim jest, no i że jest zajęty, także odpuściłam sobie kompletnie.
Od końca 2015 roku dużo się zmieniło. Jak wiele z użytkowniczek tego forum staram się przyciągnąć właściwego partnera i szczęśliwą miłość. Pozmieniały się moje przekonania, troszkę poprzestawiałam sobie pewne sprawy w głowie. No i efekt jest taki, że ogólnie nie mogę się teraz opędzić od facetów. Walą drzwiami i oknami, że tak się wyrażę. :D Niestety nie znalazłam jeszcze wśród nich tego odpowiedniego, ale jestem dobrej myśli. No i randkowanie jest całkiem fajne, pozytywnie nastraja, nawet jeśli to jeszcze nie TO. Ktoś może powiedzieć, że jestem wybredna. Tak, może jestem, ale to dlatego, że wcześniej trafiałam na palantów i byłam w toksycznych związkach. Mam już dosyć eksperymentowania na zasadzie, że może się uda, a może nie, może go naprawię i będzie mnie lepiej traktować. Nie o to w tym chodzi. Jeszcze czeka mnie trochę pracy nad sobą, ale jest znacznie lepiej.
Z tym wizualizowaniem z perspektywy pierwszej osoby też miałam problem, kiedyś o tym pisałam. I nadal trochę mam. To niby dziwne, bo na co dzień wszystko tak robimy, a jednak. Ale trenować warto. :)
Przeczytałam kilka ostatnich stron i to co mówisz, Black, jest mega motywujące, pomocne i wartościowe. :) Skorzystam z tego co piszesz. Mam jedną książkę Hicksów, ale jeszcze jej nie przeczytałam. Jak tylko uporam się z aktualnymi zobowiązaniami i uczelnią, to na pewno do niej zajrzę.
No i ogólnie cieszę się, że u Was jest całkiem dobrze. Oby więcej szczęśliwych historii. :)

Sibeal
 
Posty: 52
Dołączył(a): 3 lis 2015, o 20:41
Podziękował(a): 39 razy
Otrzymał(a) podziękowań: 24 razy

Re: Przyciąganie miłości, związków i ludzi - WĄTEK ZBIORCZY

Postprzez bianka85 » wczoraj, o 06:44

Jestem coraz bardziej świadoma tego, że ludzie których spotykamy są odpowiedzią na nasze wewnętrzne przekonania. Jest to niesamowite gdy zaczniemy zwracać na to uwagę.
Z każdym dniem, we wszystkim staję się coraz lepsza i lepsza :)

bianka85
 
Posty: 292
Dołączył(a): 9 lip 2015, o 12:24
Podziękował(a): 0 raz
Otrzymał(a) podziękowań: 44 razy

Re: Przyciąganie miłości, związków i ludzi - WĄTEK ZBIORCZY

Postprzez Herbata_z_cukrem » wczoraj, o 12:55

UWAGA, długi post o udanych przyciąganiach i nieudanych zatrzymaniach

Starałam się przyciągnąć byłego T., ale zdałam sobie sprawę w pewnym momencie, że... wcale nie chce. Wiem, że proces by się powiódł, gdybym nie straciła nim zainteresowania, nawet zaczęły zmieniać się okoliczności, które wydawały się nie do przejścia - ale po prostu nie. Wiedziałam podświadomie, że z nim nie będę mieć tego rodzaju związku, jaki chcę + ogromna niecierpliwość, brak itp. Dałam sobie spokój na początku kwietnia z minuty na minutę - tak o, po kłótni, że co to w ogóle ma być?

Wszechświat tymczasem od lutego popychał ku mnie inną osobę (z grupy studenckiej) na dodatek o tym samym imieniu. Od października jakoś zwracałam na niego uwagę, ale nie myślałam w TAKICH kategoriach. On był w związku, ja byłam w związku, ale zawsze jakoś dziwnie się czułam w jego towarzystwie.
W lutym obydwoje zostaliśmy sami - nawet w podobnych dniach.

To pierwsza ciekawostka, kolejna: przez ten czas do kwietnia co jakiś czas nawiązywaliśmy kontakt, rozmawialiśmy intensywnie od rana do nocy i nagle cięcie. Albo po prostu go olewałam, albo raz powiedziałam coś głupiego i myślałam "o k... teraz to go chcę unikać, nie chce mi się tłumaczyć, będę go olewać" no i znikał. Potem myślałam o nim "jaka głupota? była jakaś głupota? nie było żadnej głupoty" (nie poświęcałam myśli temu, że on mógł wziąć coś do siebie, coś złego o mnie pomyśleć, więc zgodnie z zasadami - skoro nie dostało energii to nie zaistniało) i można by powiedzieć, że wewnętrznie znów pozwalałam wrócić tym rozmowom.
I chociaż chciałam ciągle wrócić do exa to z tyłu głowy gdzieś tam kołatała się myśl "podobam mu się? Fajnie, jakbym się mu podobała... fajnie jakby napisał, ciekawe co o mnie myśli" na luzie, uśmiechając się sama do siebie.

Świat jakby mi wpychał tego gościa - gdyby nie splot wydarzeń, które wcześniej uważałam za koszmarne - w lutym nie znalazłabym się w sytuacji, w której pojawiła się na coś szansa. Wiedziałam, jakiego chce faceta i jakiego chce związku. I kiedy non stop urywałam rozmowy z nim, ciągle pojawiały się kolejne okoliczności przez które musieliśmy nawiązać kontakt - i z pretekstu robiła się długa rozmowa.

Ciągle miałam w głowie obraz idealnego faceta i związku.


Rozmowy z T. zaczęły wracać, z exem zaczęłam dawać sobie spokój. Od słowa do słowa w dzień tej OSTATECZNEJ kłotni z exem, pod wpływem impulsu zasugerowałam nowemu spotkanie. Okazało się, że on jest bardzo za tym. Nie doszło do niego z przyczyn losowych, mogło odbyć się 1h później - zrezygnowałam. Następnego dnia też mi się nie chciało, ani kolejnego, stwierdziłam, że to głupie. W weekend chciałam coś ze sobą zrobić, niestety przyjaciele akurat wszyscy byli zajęci i tylko on wolny więc... zaryzykowałam

I tak właśnie zaczęliśmy się spotykać, relacja właściwie w 100% odpowiadała temu, czego ja oczekuje od faceta. Sam związek był krótki, ale znałam go już dłużej i tak, jak mówię - zawsze jakaś dziwna iskierka z tyłu głowy była i z tego, co mówią mi przyjaciele, było to widać z obu stron na zewnątrz na długo zanim coś się zaczęło. Po prostu chemia. Najwyraźniej Wszechświat wiedział co robi, zsyłając nas w jedno miejsce - tak naprawdę mój poprzedni związek ani króciutka relacja z innym chłopakiem z grupy nie było TYM. To, czego chciałam Wszechświat mi szybciutko dostarczył tylko jakoś nie zauważałam, że mam to za plecami i że co chwila mnie puka w ramię "no halo, on tutaj jest - zamawiałaś i co? Nie odbierasz?".

Było super. Miałam tak wysokie wibracje, że udawało mi się wszystko, choć pozornie nie powinno, obydwoje lecieliśmy na niezłym farcie. Nawet mój przeklęty autobus zawsze zostawiał mi wolne siedzenie w ulubionym miejscu i przyjeżdzał punktualnie

Było idealnie. Było... za idealnie. Więc co zaczęłam robić?
SZUKAĆ PROBLEMÓW.

Łatwo się domyślić - bałam się, więc doprowadziłam do rzeczy, których się bałam. Zerwał i to dokładnie z tego powodu, który mi latał po głowie. Aktualnie mamy przedłużające się wolne, więc się nie widzimy DZIĘKI ABRAHAMIE, bo bym nie była w stanie ułożyć sobie w głowie.

Mój problem nie polega na przyciągnięciu faceta, który mi się podoba. Nie polega też na przyciągnięciu ex z powrotem (udawało się w większości przypadków), ale na utrzymaniu relacji. I z tą myślą wróciłam na forum i przeczytałam wasze ostatnie posty, zaczęłam też czytać Prosiaka nagle poczułam się oświecona, serio. Jakby złote światło z niebios uderzyło mnie w pysk.

Chcę udanego związku, ale się go boję - szukam dymu tam, gdzie nic się nie pali. Wszystko toczyło się idealnie, dopóki nie pojawiły się moje wątpliwości, niepewność - bo jak jest dobrze to coś musi być niedobrze.
Ale koniec z tym! Mam o wiele większą świadomość i jestem gotowa, żeby zaryzykować i zburzyć te schematy, otworzyć się na szczęście :)

Próbuję pana przyciągnąć do siebie z powrotem. Podejście mam raczej takie, jak po tych kilku razach, kiedy coś palnęłam - nic się nie stało, nie ma się czym przejmować, na pewno nie jest zły. W duchu optymizmu zaproponowałam mu rozmowę na spokojnie (bo przy zrywaniu 2tyg temu było bardzo emocjonalnie i bezsensownie), zgodził się, nie proponowałam żadnego terminu konkretnego bo... jeśli się spotkamy to ja chyba nie wiem co mam mu powiedzieć :/ nie do końca jestem przekonana do mówienia o swoich uczuciach, bo jest we mnie myśl, że powie "fajnie, ale już Ci powiedziałem, że nic z tego, po prostu nie wchodźmy sobie w drogę i tyle" i nie wiem trochę co zrobić z tymi myślami. A może skoro nie jestem przekonana do poważnej rozmowy to po prostu powinnam teraz zostawić wszystko w rękach pozytywnych wibracji? Droga znajdzie się sama, ja kombinować nie muszę?

Chociaż już myślałam, że mi nawet nie odpisze, a jednak. To też ma związek z PP:
nie wiedziałam, co robić z tym panem, czy są jakieś szanse i poprosiłam Wyższe Ja o znak, o coś co będzie dla mnie zrozumiałe. Trafiłam na jakąś stronę, gdzie było napisane, żeby słuchać co inni chcą mi przekazać, że znajdę w nich odpowiedzi na swoje pytania - i nagle ze wszystkich stron słyszałam, żeby się odezwać i to natychmiast (też od osób, które nic nie wiedzą). I poczułam tak ogromną INSPIRACJĘ, czystą i mocną, że bez zastanowienia napisałam. Bardzo długo mu zajęło odpisanie mi ;p zdążyłam z wysokich wibracji wpaść w doła, potem zajęłam się czymś, co mnie postawiło na nogi i... nagle wiadomość.
Teraz czekam na razie na czwartek, wtedy zobaczymy się na uczelni.


Mam mały problem z określeniem emocji, w jakich się znajduję:
czuję jakieś pobudzenie, ekscytację (która momentami zamienia się niestety we frustracje, że tego nie mam, ale to momentami), jakbym czekała na św. Mikołaja. Czy to nie jest nadmierny potencjał? Trochę jestem rozedrgana, jakby całe moje ciało było przygotowane do działania w sytuacji, która nie nadchodzi - stąd też frustracja, że w ogóle nie nadejdzie.

Strasznie się rozpisałam, może ktoś doczytał do końca :D
Avatar użytkownika prawo przyciągania
Herbata_z_cukrem
 
Posty: 43
Dołączył(a): 8 sty 2016, o 14:58
Podziękował(a): 9 razy
Otrzymał(a) podziękowań: 11 razy

Poprzednia stronaNastępna strona


« Powrót do Prawo przyciągania na codzień


Kto przegląda forum prawo przyciągania

Użytkownicy przeglądający ten dział: Alexa [Bot], i 10 gości