przez piwonia » 7 cze 2016, o 12:34
Nicky, bo ja mam oczy na mokrym miejscu. Najpierw siedziałam i cieszyłam się jak głupek,a nagle jak poczułam coraz bardziej... i ta tęsknota durna, tom się poryczała.
U mnie, najgorzej jest z tym cholernym analizowaniem. Tzn. zaczyna się od tego,że mój umysł od razu, od kopa myśli racjonalnie i mi gada...A gada, rózne głupoty i złe rzeczy. Np. " uspokój się, przecież widać,że cie olał, na co liczysz".
I takie tam...
W sumie mam ten sam problem, co większość,że nie wiem czy różne "przeczucia", czy podszepty, są wyimaginowane przez tęsknotę, czy faktycznie to jakieś 'znaki".
Coś mi się przypomniało... wczoraj ( aż mi się śmiać chciało,a na koniec, to już pewna nie byłam,czy faktycznie o tym myślałam,czy już całkiem oszalalam i sobie wmawiam ). Byłam w pracy i pomyślałam o jednym chłopaczku, co kiedyś przyszedł do nas... Tak ni z tego,ni z owego mi ta myśl przyszła. Mija kilka godzin, przyszedł
Później, na myśl przyszedł mi inny chłopak ( też nie wiem dlaczego ) - mija kolejnych kilka godzin - przyszedł też
Tylko ten, co na niego czekam, co pokazał,że ma mnie daleko... milczy.
Powiem tak...jeszcze wczoraj miałam nadzieję , mimo wszystko. Myślę sobie, może faktycznie ten spokój , który poczułam,że jednak ( na pewno nie wszystko stracone ), to był jakiś znak od podświadomości ... Bo niemożliwe,że tak można zerwać znajomość, po tym, co było...Tym bardziej,że nie było to jednostronne. Obydwoje czuliśmy to samo ( znaczy o ile można to tak nazwać,ale wiecie o co chodzi ).
Jednak na forum , wyczytałam,że można rzucić kogoś z dnia na dzien, mimo wielkiej miłości i takich tam...Ot tak, bach i koniec - szczególnie facet.
No to mi całkiem skrzydła uschły.
Żeby nie to,że nadawaliśmy na tych samych falach, czuliśmy się jak w niebie , będąc ze sobą ... to bym tak nie przeżywała. To było coś takiego,że pierwszy raz w życiu, czegoś tak sllnego doznałam.