
Nie wiem czy to wynika z tłumaczenia na j.polski ale strasznie ciężko sie to czyta i jakoś tak nie wchodzi to do głowy.
Jeszcze sobie tego tak do końca nie poukładałem.
Zeland ma trochę inne spojrzenie na przyciąganie a szczególnie wizualizacje i tu mam pewien problem.
Otóż w większości innych źródeł należy skupić się na końcowy efekcie a nie na tym jak sie do niego dochodzi.
I według mnie to sie sprawdza. Zeland natomiast pisze ,że należy wizualizować proces i podchodzić do celu etapami bo nasz końcowy efekt może być zbyt daleko osadzony na naszych liniach życia.
No i tu jest problem bo nie wiem jak niby to ma w praktyce wyglądać.
Przykładowo moim marzeniem jest Super samochód ale w tej chwili na nic mnie nie stać bo np mam kiepską prace albo w ogolę jej nie mam.
Według większości źródeł powinienem wizualizować siebie w tym samochodzie a według Zelanda jak?
Najpierw skupiam sie na pracy (czyli wizualizuje ,że na moje rozesłane CV odpowiada jakaś firma która oferuje mi dobre zarobki/ewentualnie wizualizuje awans lub podwyżkę wynagrodzenia) Jak już mam środki do zakupu to wizualizuje dopiero samochód.
Dobrze to zakumałem ?
Według mnie w ten sposób omijamy całkiem inne cudowne scenariusze jak chociażby to ze wygramy ten samochód albo otrzymamy go w prezencie, albo po postu jakiś inny przyjemniejszy scenariusz.
Jak to widzicie?