

in vino veritas napisał(a):Moim skromnym zdaniem przyciąganie byłego partnera lub kogoś, w kim jest się nieszczęśliwie zakochanym, w pewien sposób trzyma ludzi w okowach przeszłości , nie pozwala im ruszyć dalej ani otworzyć się na nowe, być może lepsze możliwości. Zafiksowanie na odzyskaniu lub zdobyciu względów konkretnej osoby oznacza także uzależnienie się od niej (a wszyscy guru pp trąbią przecież o nieuzależnianiu się od rezultatu i otwarciu się na najlepsze z możliwych rozwiązań), które skutecznie blokuje spełnienie pragnienia. Czy nie lepiej po prostu afirmować, wizualizować, alfować, zamawiać, zaprogramować sobie (niepotrzebne skreślić i zastąpić ulubioną techniką) odwzajemnioną miłość, szczęśliwy i trwały związek oraz skupiać się na uczuciach jakich chcemy w nim zaznać, zamiast na konkretnej osobie, która być może wcale do nas nie pasuje, albo nie jest w stanie dać nam szczęścia? Przecież ci byli z jakiegoś powodu są byłymi, prawda?
Być może już nie współgrają wibracyjnie z nowymi, wyposażonymi w wiedzę o pp nami.
A przyciąganie kogoś niezainteresowanego....Czy naprawdę warto, skoro do tej pory jeszcze się nie poznał na naszej wspaniałości? Otwierając się na piękną, odwzajemnioną miłość bez konkretyzowania jej obiektu można naprawdę w szybkim tempie przyciągnąć bratnią duszę, przy której wszyscy byli i niedoszli zbledną.
Herbata_z_cukrem napisał(a):A ja mam bardzo miłe znaki od Wszechświata. Myślę o tych swoich urodzinach, spotkaniu. Pogoda paskudna, a ja chcę w sobotę prawdziwą wiosnę i spełnienie marzeń.
Stoję na przystanku, czekam na autobus, zimno, pada, ja mam mega dola. Myślę "jeśli miałoby byc dobrze to wyszloby słońce". Pojechalam na zajęcia, skończyły się, rozsuwają się automatyczne drzwi do wydziału... I jak mnie poraziło mega jasne słońce. Od razu zaskoczyłam "oho, a jednak".
Dziś tak samo - wracam z uczelni, na przystanku zaczął walić śnieg. Myślę "to byłby cud, gdyby wyszlo dzis słońce" luźna myśl z uśmiechem. Wsiadam do autobusu, przystanek dalej zaczyna świecić słońce i towarzyszy mi do domu. Później pogoda sie pogarsza, myślę "dobra, daj jeszcze to słońce na znak, ze wszystko jest na dobrej drodze. Nie no, nie ma co nadwyrężać uprzejmości". Poszłam zrobic herbatę... Słońce znów wyszło.
A naprawdę nic nie zapowiadało najmniejszego rozpogodzenia, paskudne ciemne, gęste chmury, nigdzie ani skrawka nieba, prognoza tez marna.
Chyba mogę być spokojna o swoje zamówienia?
magicmind napisał(a):Swoją drogą nie wiem co ja sobie myślałem bo przecież cokolwiek by mi sie nie przyśniło to bym raczej nie uwierzył w wiarygodnosć tej odpowiedzi
lifeisamiracle napisał(a):magicmind napisał(a):Swoją drogą nie wiem co ja sobie myślałem bo przecież cokolwiek by mi sie nie przyśniło to bym raczej nie uwierzył w wiarygodnosć tej odpowiedzi
Ale dlaczego? Jedna sprawa, co ci się śni, a druga sprawa to to, co włączysz do swojej wibracji z tego snu w ciągu dnia. Zeszłej nocy miałam bardzo realny sen, byłam pewna, że to jest jakaś wiadomość, właśnie Scarlett napisała, że sama muszę to rozgryźć, bo te symbole są "moje", ale nie umiałam rozszyfrować tego snu. Zamiast tego skupiłam się na tym, co działo się w tym śnie, fantazjowałam sobie na ten temat i koniec końców w jakiś sposób się spełniło, oczywiście na moją korzyśćNie mogło się spełnić kropka w kropkę, bo musiałabym jednocześnie podróżować w przeszłość, w przyszłość i jeszcze być w zupełnie innej rzeczywistości, bo moje sny są dość pokręcone. Ale skupiając się na jawie na emocjach przeżywanych w śnie, chcąc nie chcąc przyciągamy okoliczności, które odpowiadają naszym uczuciom.
lifeisamiracle napisał(a):Herbata_z_cukrem napisał(a):A ja mam bardzo miłe znaki od Wszechświata. Myślę o tych swoich urodzinach, spotkaniu. Pogoda paskudna, a ja chcę w sobotę prawdziwą wiosnę i spełnienie marzeń.
Stoję na przystanku, czekam na autobus, zimno, pada, ja mam mega dola. Myślę "jeśli miałoby byc dobrze to wyszloby słońce". Pojechalam na zajęcia, skończyły się, rozsuwają się automatyczne drzwi do wydziału... I jak mnie poraziło mega jasne słońce. Od razu zaskoczyłam "oho, a jednak".
Dziś tak samo - wracam z uczelni, na przystanku zaczął walić śnieg. Myślę "to byłby cud, gdyby wyszlo dzis słońce" luźna myśl z uśmiechem. Wsiadam do autobusu, przystanek dalej zaczyna świecić słońce i towarzyszy mi do domu. Później pogoda sie pogarsza, myślę "dobra, daj jeszcze to słońce na znak, ze wszystko jest na dobrej drodze. Nie no, nie ma co nadwyrężać uprzejmości". Poszłam zrobic herbatę... Słońce znów wyszło.
A naprawdę nic nie zapowiadało najmniejszego rozpogodzenia, paskudne ciemne, gęste chmury, nigdzie ani skrawka nieba, prognoza tez marna.
Chyba mogę być spokojna o swoje zamówienia?
Nie chcę żeby to zabrzmiało pesymistycznie, ale jedyne, co przyciągnęłaś to...słońce. To na nim się skupiałaś, nie na marzeniach. "Niech się pokaże słońce" - widzisz, o czym tu mowa, tylko i wyłącznie o słońcu. Jeżeli chcesz poprawić swoją sytuację uczuciową, to skup się dokładnie na tym (ale oczywiście w sposób pozytywny), krążenie wokół sprawy nic nie da niestety.
bianka85 napisał(a):Ja myślę, że bez sensu jest " odpuszczać"na zasadzie, że myślisz że zawsze będziesz sama. To wprowadza negatywne emocje..
bianka85 napisał(a):Odpuść tego konkretnego faceta, ale wiedz że miłość jest Twoja tylko to kwestia czasu.
« Powrót do Prawo przyciągania na codzień
Użytkownicy przeglądający ten dział: Alexa [Bot], , Marylin i 13 gości