przeczytałem o strachu przed pieniędzmi, to doszedłem do wniosku, że to może być niewiara, że tak łatwo można zarobić, praktycznie nic nie robiąc, że zarabianie kosztuje dużo wysiłku zgodnie ze starymi przekonaniami.
Dotknąłeś sedna sprawy - tak ja sobie myślę, ponieważ tu trzeba dodać -> każdy z ludzi opowiada swoją historię, tak więc dyskutując z kimś należy rozważać i wyciągać wnioski, zamiast przyjmowania czegoś na ślepo bądź odrzucania na ślepo.
Używając metafory można powiedzieć, że świat zewnętrzny to jest obraz wyświetlany przez nasz umysł, to jest nasze zwierciadło. Zwierciadło, które ukazuje doświadczenia życiowe tworzone na bazie naszego systemu przekonań.
System przekonań rezyduje w dominującej części w podświadomości, czyli często są to sprawy ukryte, schowane, zepchnięte gdzieś głęboko pośród inne, aby nie rzucały się w oczy. Są naszymi bolączkami, i dlatego właśnie są zepchnięte w głąb. System przekonań "jest chory", ma błędne założenia. W innym przypadku człowiek nie cierpiałby różnych braków (emocjonalnych, zdrowotnych, materialnych).
Bashar pięknie i praktycznie opowiada o efekcie echa. Człowiek czegoś pragnie - marzy o tym, podąża drogą "największej ekscytacji", czyli po Basharowemu - ile tylko się da i kiedy się da rozwija w sobie pokłady radości, czegoś co pozytywnie tego człowieka nakręca. I co się dzieje? Zamiast spełnienia marzenia powraca stare bolesne doświadczenie. Powraca, aby sprawdzić czy faktycznie tego chcę. A jak to się odbywa? Bardzo prosto - poprzez sprawdzenie mojej reakcji na powracającą sytuację. Czy będę generował negatywne emocje, czy będzie mi to obojętne, czy nie będę na to zwracał uwagi, czy nie będzie mnie to wcale ruszać ponieważ dalej będę generatorem pozytywów. Echo ukazuje mi czy w dalszym ciągu rezydują stare przekonania dotyczące danego marzenia.
Bashar w swoich wykładach sporo opowiada o zmianie systemu przekonań. On to nazywa - zmianą definicji. Jak zwykle w jego naukach przedstawia bardzo praktyczne rozwiązania. Bashar naucza, aby definiując problem doszukać się jego praktycznej definicji. Czemu to ma służyć? Ano doświadczając czegoś czego nie chcemy, dokopujemy się głęboko w naszą podświadomość i reorganizujemy ją, co oznacza że robimy porządki poprzez zmianę definicji.
Jest to bardzo fajne narzędzie, acz jedna rzecz jest tu ważna - aby się nie oszukiwać, aby umiejętnie wyciągnąć na wierzch brudki i je czyścić, czyli wprowadzić w miejsce ograniczającego przekonania coś co będzie nam służyć.
Bashar w swoich wykładach (tu mam na myśli jego pełne nagrania, nie te wycinki na YouTube), co jakiś czas wspomina o tym, że stare odejdzie, gdy już nie będzie nam potrzebne, gdy wyciągniemy z tego wnioski/naukę. Czyli bolesne sytuacje już nie powrócą. Ma to wiele wspólnego właśnie z tym rozdłubywaniem definicji, z grzebaniem wśród swoich poglądów, aby je przeorganizować na pozytywną stronę.
Ogólnie mówiąc - opowieści Bashara to niesamowity rozsadzacz umysłu, zrzucający wiele klapek.
Podobnie system Vadima Zelanda - Transerfing (kilkutomowe dzieło), o którym to pewnie wspomniał ukradkiem Piotr pisząc o różnicy potencjałów.
Jednakże jest jedna rzecz - trzymanie się jednego systemu, praktykowanie go ściśle wg zaleceń, zamiast: skakania z kwiatka na kwiatek i mieszania pojęć oraz technik.
Takie "mieszanie" dobrze obrazuje ta opowieść o lutowaniu
http://www.huna.net.pl/index.php?module ... catfilter=.
Wiele autorów podaje, między innymi i Bashar, i ja do tego przychylam się całym sobą, że człowiek jest obserwatorem, że człowiek NIE jest twórcą. To sformułowanie często jest bolesne dla wielu osób, zwłaszcza dla tych podążających ścieżką prawa przyciągania, nauk Abrahama, Sekretu etc.
Praktycznie wszyscy autorzy którzy wystąpili w filmie Sekret, włączając w to Esther Hicks, opowiadają o procesie osiągania marzeń z punktu - człowiek jest twórcą.
Tymczasem człowiek jest oglądaczem filmu, człowiek tylko wybiera sceny, ale Twórcą jest Źródło/ Bóg/ Wielki duch/ JamJest czy jeszcze inaczej jak kto tam woli (w zależności od przekonań).
Jeśli człowiek zostanie zaślepiony ideą - ja jestem twórcą i mogę wszystko - to może się to skończyć ustawiczną huśtawką nastrojów, jakimiś małymi sukcesami i wiecznym poszukiwaniem.
A to dlatego że prawo przyciągania zadziała tylko w niektórych sferach życia tego człowieka. W sferach, w których człowiek ten nie ma błędnych przekonań w swojej podświadomości. Czyli inaczej mówiąc - system przekonań tego człowieka nie będzie blokował oglądanie filmu, który zapragnie człowiek tylko w niektórych scenach, w niektórych częściach tego filmu.
Czy to oznacza że te całe prawo przyciągania, Sekret i inne takie - to jest wielkie kosmiczne dziejowe oszustwo? Że ktoś nas w bambuko robi wyciągając od nas kasiorkę na książkach i kursach?
Nie, stanowcze nie!
Po pierwsze - jest to dla wielu osób jeden z przystanków w drodze do pojęcia jak działa świat, kim jestem, co jest moim zadaniem.
Dzięki temu wiele osób bardziej otwiera się na różne koncepcje, wibruje większą radością, ma chęć i zapał.
Po drugie - prawo przyciągania działa, opisywany mechanizm jest sprawcą marzeń. Bezapelacyjnie! To nie jest utopia, tak działa ten świat - skupiamy naszą energię poprzez skierowanie w odpowiednią stronę świadomości.
Jest tylko jeden problem - jak to przepięknie powiedział mój przyjaciel - prawo przyciągania to jest jak wytyczenie kursu dla okrętu i uruchomienie silników aby ruszyć i osiągnąć cel, tylko...
tylko należy jeszcze zrzucić zbędny balast (śmieci, czyli nasze błędne przekonania), aby szybciej dopłynąć,
lub też w wielu przypadkach - należy wręcz podnieść kotwicę aby w ogóle móc ten cel osiągnąć.
I to jest druga strona medalu o której niewiele osób opowiada. Czyli jest to taki sekret sekretu

W tym miejscu mogę przytoczyć ciekawostkę - przyjaciel, który uświadomił mi "brakujące ogniwo", to człowiek z którym lata temu połączyły nas właśnie tematy z dziedziny prawa przyciągania.
Dzięki otworzeniu się na Źródło, dzięki pasji poszukiwania mogłem doświadczyć przeróżnych koncepcji, rozmawiać z różnymi ludźmi, praktykować różne techniki, aby w ten sposób przybliżać się do prawdy - mojej prawdy, mojej wizji świata.
Jeśli czytelniku przyjmiesz mój powyższy opis działania świata, to warto by było zacząć rozglądać się za czymś, co sprawi że zrobisz porządek w systemie przekonań w stosunku do upragnionego tematu.
Dla mnie osobiście modlitwa jest takim narzędziem. Czyli zwracam się do Źródła (Boga) aby oczyścił mój umysł z blokad w stosunku do danego tematu. Inaczej mówiąc proszę o uzdrowienie mojego umysłu w zadanym temacie.
Co ciekawe i bardzo istotne - blokady umysłowe nie są takie proste jakby się to wydawało. To jest plątanina zależności i często aby dokopać się do jednego brudku trzeba będzie oczyścić kilka innych. Przykładowo po modlitwie o oczyszczenie w temacie X w moim życiu wystąpią jakieś bolączki w sferach które logicznie by się wydawało nie mają nic wspólnego z tym tematem X. Dla mnie jednak jest to sygnał - aha! trzeba za ten brudek się zabrać, czyli poproszę Górę (Boga) aby to oczyścił. Potem może jeszcze wystąpić problem w zupełnie innej sferze, więc spokojnie to oczyszczam.
To splątanie problemów jest bardzo istotną rzeczą.
Czemu modlitwa a nie przykładowo wymienione na początku: system który poleca Bashar czy Transerfing Zelanda?
To proste - to zależy od systemu przekonań człowieka. Mój szczerze mówiąc "przeraził" się Zelandem, co nie oznacza, że Zeland jest do bani. Wręcz przeciwnie, wiele osób go chwali, jednak należy pamiętać o tym co już napisałem - trzymanie się wybranego systemu i praktykowanie go wg zaleceń.
A czemu nie Bashar? Bashar sprawia mi mnóstwo frajdy, jest pokrzepiaczem, zachęcaczem do działania, przynosi nowe koncepcje, część klapek zrzucił i zrzuca. I tyle, bo:
bo od kiedy za czasów nastolatka zrozumiałem że to ja wypinam się na Źródło a nie Ono na mnie, to Źródło czyściło mój umysł, na tyle na ile ja Mu pozwalałem przez te wszystkie lata, aby w końcu udostępnić dla mnie najlepsze z możliwych narzędzi. Czyli modlitwę. Była tylko jedna kwestia - aby mój system przekonań dopuścił w końcu to co tu opisuje, no i żeby zacząć to praktykować.
Dlatego często sobie ze Źródłem wolę pogadać, zamiast przykładowo po Basharowemu reorganizować definicje albo wykorzystywać inne techniki, które przez lata poznałem.
Teraz pójdę dalej w tym możliwe że trudnym dla wielu monologu

Czym jest modlitwa? Czym jest prawdziwa modlitwa - należy dodać. Nie jest to proszenie o coś, przykładowo o dobre zdrowie czy zdanie egzaminu. Nie jest to odczuwanie wdzięczności, dziękowanie Bogu.
To są mniej lub bardziej ograniczone modlitwy (niektóre nawet mocno bardzo). Prawdziwa modlitwa natomiast jest to zaproszenie Źródła do swojego życia, czyli do swojego umysłu i zezwolenie aby Źródło w nas się objawiało.
Można i należy to rozumieć jako zezwolenie - Źródło działaj! Objawiaj się w mnie, oczyszczaj, uzdrawiaj, rób proszę porządek z moją zakutą łepetyną

Przypominam - my jesteśmy generatorem naszego doświadczenia, to czego doświadczamy zależy od systemu przekonań, a skoro on "choruje" to nasze życie obfituje w różne bolesne doświadczenia, w różne braki (brak zdrowia, brak udanego związku, brak dobrej pracy, brak wymarzonego auta, brak XYZ).
Modlitwy są przeróżne. Mam tu na myśli techniki, aby zaprosić Źródło - czyli żeby zezwolić Mu objawić się w naszym doświadczeniu, bo tak jak już napisałem - to my wypinamy się na Źródło, Ono cierpliwie czeka na moment gdy zezwolimy aby mogło objawić się w naszym życiu.
Czyli jak się modlić?
Osoby religijne, czyli wyznające jakąś wiarę (religijną ponieważ każdy w coś wierzy) - te osoby mają gotowy zestaw modlitw. Śmiało można z nich skorzystać. Ważne jest tylko aby mieć świadomość do czego służy modlitwa. Nie do klepania formułek bo tak trzeba, nie po to aby mi Bóg liszaj uleczył, nie po to aby podziękować - można tak czynić, ale to jest ograniczanie się. Modlitwa służy do zaproszenia Źródła do siebie, do swojego życia i zezwolenie mu na działanie. A gdy Ono się objawia to uzdrawia. Uzdrawia tylko jedno możliwe miejsce do uzdrowienia. To jest umysł zawierający ograniczające przekonania. Umysł jest generatorem doświadczenia, świat to utopia, film, sen - stąd też przykładowo proszenie o uzdrowienie ciała, które jest śnione, to syzyfowa robota

Dlatego należy celowo zapraszać Źródło do swojego życia i sugerować aby uzdrowiło umysł, wymazało z niego szkodliwe przekonania.
Inny sposób to przyswojenie sobie modlitwy Ho'oponopono, lecz tej pełnej, przekazywanej bez zniekształceń w linii od Morrnah Simeony. Ho'oponopono jest potężną modlitwą.
Jeśli nie wiesz co to Ho'oponopono - na tej stronie znajdziesz opis pani Anny Kligert
http://www.huna.net.pl/index.php?name=N ... le&sid=469, nauczającej tej modlitwy, a tutaj znajduje się relacja uczestnika kursu
http://www.huna.net.pl/index.php?name=N ... le&sid=671.
Z Ho'oponopono jest związana wielka ciekawostka. Mianowicie wspomniałem tam wyżej, że praktycznie wszyscy autorzy występujący w Sekrecie...
Tak - wszyscy, choć jeden z nich się wyłamał, jest nim Joe Vitale. Jego losy złączyły się z uczniem Morrnah Simeony - dr Hew Len, który to po śmierci swojego nauczyciela poprzestawiał Ho'oponopono na swoją modłę robiąc z niej cukierkową wersję dla amerykanów.
Joe Vitale jak go wiele osób określa, jest to guru marketingu. Dzięki połączeniu sił tych dwóch panów o Ho'oponopono stało się głośno. Zrobili wiele dobrego, choć nauczali czegoś, co jest w swej formie ograniczone. Ktoś mógłby powiedzieć - ich nauka nie działa, jest do bani. Identycznie jak samo prawo przyciągania bez zrobienia porządku w podświadomości - otrzymamy raz efekt, a kiedy indziej wielki opór, jakby ktoś między mną a moim marzeniem postawił ścianę nie do przejścia sięgającą chmur.
Ale tych dwóch panów zaoferowało ludziom jeden z przystanków w podróży do Źródła. Dzięki nim wielu dostało werwy aby iść w stronę poznania tej części życia - jak to wszystko działa, jak mogę przybliżyć się do mojego prawdziwego Ja.
Mało tego - Joe Vitale i Hew Len zrobili reklamę Ho'oponopono, dzięki nim wiele osób mogło zapoznać się z pełnym procesem.
Na tych stronach -
http://www.huna.net.pl/mod-pnWebLog-vie ... er-74.html /
http://www.huna.net.pl/mod-pnWebLog-vie ... er-74.html - można przeczytać zastrzeżenia odnośnie metody przez nich nauczanej.
Jeszcze jedną ciekawostką związaną z Vitale i Ho'oponopono jest, hmmm, jak to określić, nie trzymanie się tego co autor sam naucza?
Mianowicie Joe Vitale to nauczyciel, autor wielu bestsellerów, prowadzi kursy związane z osiąganiem celu, z motywacją, ogólnie kursy w temacie prawa przyciągania.
W swojej książce traktującej o Ho'oponopono napisał wręcz że się pomylił co do tego co wcześniej opisywał i nauczał.
Przesadził w wielu miejscach tej książki - skuteczne modlitwy są różne, Ho'oponopono nie jest królową modlitw, jest jedną z wielu, no i prawo przyciągania jest prawem które działa, czy tego chcemy czy nie.
Kolejna ciekawostka jest taka, że po wydaniu książki o Ho'oponopono, po tym gdy już Joe Vitale poprowadził wiele kursów dotyczących tego sposobu uzdrawiania, to w dalszym ciągu naucza on w swoich kursach technik, których nauczał dawniej, zanim zaczął tak wychwalać Ho'oponopono. Na kursach opowiada też o Ho'oponopono. Ale robi tak przy okazji opisując zagadnienie, bardziej traktuje temat jak to się mówi "po łepkach".
Joe Vitale przekazuje wiele praktycznych technik, dodaje motywacji, zrobił wiele dobrego - warto kupować jego książki i chodzić na kursy. To co powyżej opisałem są to nieścisłości i służą temu, aby czytelnik miał większą perspektywę na kwestie: osiągania marzeń, prawa przyciągania, uzdrawianie i modlitwę Ho'oponopono. Dlatego nie należy odebrać mojego pisania jako pastwienia się nad p. Vitale.
Jeszcze inny sposób na modlitwę to pogadanie z Bogiem. Można dla uatrakcyjnienia zapalić świeczkę. Można udać się do specjalnego miejsca - wyjątkowy krajobraz, czy miejsce o znaczeniu historycznym.
Tak tak - uatrakcyjnienia, ponieważ podświadomość lubi obrzędy (to mamy kolektywnie wbudowane w nasz system przekonań).
Można włączyć specjalną muzykę. Można zastosować specjalne relaksacje w trakcie modlitwy (to także jest rytuał dla podświadomości), przykład Evelyn Monahan
http://www.huna.net.pl/name-News-article-sid-89.html . Ona opracowała "swój sposób na modlitwę", jednak on uwzględnia to o czym piszę.
A dlaczego się modlić zamiast stosować inne techniki? Jak już napisałem - to zależy od systemu przekonań danego człowieka. Dla mnie osobiście modlitwa jest najlepszym rozwiązaniem. Może dla Ciebie czytelniku będzie to Zeland albo odbycie jakiegoś kursu/szkolenia z zakresu oczyszczania wzorców w podświadomości?
Metoda nie jest istotna, ważne jest czy dobrze rozumiemy daną technikę, czyli jak działa i po co ją się wykonuje.
Podsumowując: Prawo przyciągania jest prawem które działa, czy tego chcemy czy nie. Jak to Huna powiada - wzrasta to na czym skupiasz uwagę. Jednakże, aby móc sprawnie osiągać swoje cele jest jeden element, który należy wziąć pod uwagę. Jest to nasza podświadomość, nasz system przekonań zawierający często bardzo głęboko skryte i powiązane ze sobą mocno zagmatwane ograniczające przekonania. Bez zrobienia porządku w tym miejscu, nasze życie w dalszym ciągu może zawierać wiele bolączek w sferach, nad którymi często nawet intensywnie pracujemy.