Kilka lat temu brałem udział w szkolenio-wykładzie. Temat był bardzo dla mnie wciągający, pasjonowałem się tym. To było moje takie hobby, któremu wtedy poświęcałem dużo czasu.
Po zakończonym szkoleniu pan poprosił o wypełnienie ankiety, która pomoże szefostwie ich firmy na ocenę tego szkolenia. Dodał, że wśród uczestników zostanie wylosowany jeden palmfon, czyli telefon komórkowy z komórką. To tak na zachętę aby ludziom chciało się zostać i papierki wypełnić, poza tym, chcieli sobie zjednać ludzi, ponieważ świadczyli oni usługi i szkolenie to miało na celu przyciągnięcie nowych klientów. Coś za coś - dzielą się wiedzą i rozdają prezenty

Ja zostałbym i wypełnił te kilka kartek nawet jeśli by nie było na horyzoncie żadnego prezentu. Bardzo mi się podobało to co usłyszałem i zobaczyłem, poza tym tak jak już wspominałem - ja tym tematem wtedy naprawdę mocno się pasjonowałem.
Szkolenie odbywało się w auli szkoły wyższej. Było pewnie coś koło 200 osób. Ja siedziałem gdzieś bardziej na końcu, bo przyszedłem krótko przed wystartowaniem prezentacji i nie chciałem się wciskać w tłum nieznanych osób.
Po tym, gdy pan opowiedział o ankiecie przez chwilkę popatrzyłem z dala na pudełko które trzymał (w celach zachęty) i pomyślałem, że to świetny sprzęcior i niesamowite by było mieć takie urządzenie. Dodam, że wtedy palmfony i odlotowe komórki nie były tak rozpowszechnione. U nas w kraju była to jeszcze nowość. Ja sam nie wiedziałem tak naprawdę czym to się je, i to też jest ciekawy wątek, ale o tym opowiem na samym końcu.
Tak więc chwilkę popatrzyłem z rozmarzeniem na pudełko, po czym porzuciłem to rozmyślanie i zabrałem się ochoczo do wypełniania ankiety. Gdy wszyscy skończyli wybrano osobę do wylosowania tej jednej jedynej ankiety. Następnie prowadzący zaczął trochę się bawić i wyrywkowo czytał co ten ktoś na kartce napisał. Najpierw że to ktoś z tego miasta, że dał same najwyższe noty prócz jednego punktu programu, potem że w tym miejscu to taką rzecz nadmienił, a potem jeszcze coś tam. Ja w czasie gdy gość wymieniał wyrywkowo części ankiety coraz bardziej promieniałem, rodziła się we mnie pewność, że mówi o mnie. Już w połowie wiedziałem że to moja ankieta, choć naprawdę było to dziwne uczucie. Taka zadziwiona radość, trudno to opisać.
I tu ważne jest, że gdy zaniosłem na kupkę ankietę, wróciłem i siadłem i....
i bujałem w obłokach! Można powiedzieć, że miałem pełen odlot marzycielski.
Miałem w tym momencie jeszcze trochę czasu, ponieważ ludzie znacznie dłużej ode mnie wypisywali swoje przemyślenia. Ja jakoś raz dwa to zrobiłem, ponieważ miałem bardzo skonkretyzowane poglądy i nie musiałem drapać się po głowie co napisać.
Tak więc półleżałem na ławce, oczy pewnie miałem za mgłą, bo rozmyślałem przez te kilka chwil, jakie to musiałoby być czaderskie uczucie wychodząc z tej sali z pudełkiem pod pachą i jaką to minę musiałbym mieć z zadowolenia, i jaką to minę zrobiła by moja żona

Było mi naprawdę dobrze podczas snucia tych marzeń. Nie było tam żadnego rozmyślania - że są małe szanse, a co będzie jak mnie nie wylosują etc. Po prostu napawałem się czystą radością.
A gdy pan dostał już wszystkie kartki przerwałem snucie swojej bajki i wyrażałem radość w kierunku prowadzących te zajęcia, ponieważ naprawdę sprawiły mi one wiele satysfakcji. Tak więc w dalszym ciągu emanowałem radością w kierunku tego tematu. Nie rozmyślałem o pudełku z czaderską zawartością, lecz o czaderskich zajęciach.
I stało się

Wyszedłem z pudełkiem pod pachą, sam byłem zadziwiony i żona była zadziwiona

No a druga część tej historii jest taka - że nasze marzenia możemy spełniać, często z łatwością, ale one niekoniecznie muszą być dla nas dobre, znaczy mam na myśli, że nie muszą nam sprawiać tyle frajdy, ile myśleliśmy wcześniej że będą.
Jak już napisałem, gdy rozmyślałem o tym palmfonie to miałem pełne gacie z wrażenia. Poważnie, bo nie wiedziałem co to za urządzenie, było dla mnie czymś odlotowym, taki hipergadżet nowoczesny.
Myślałem, że takie urządzonko bardzo mi się przyda.
Więc nie było we mnie wtedy krzty krytyki, był tylko podziw.
Po tym gdy go dostałem i zacząłem nim się bawić to okazało się, że sprawa wygląda zupełnie inaczej niż myślałem. Pierwsze modele tych urządzeń miały rysiki służące do komunikacji, co oznacza w skrócie - były strasznie upierdliwe w swej obsłudze. Nie to co dzisiejsze odlotowe urządzenia.
Poza tym wybieranie numerów i inne rzeczy był tak pokracznie zaprojektowane, że ja się wręcz męczyłem. W tamtych czasach miałem małą składaną na pół Motorolę, mieściła się w każdej mojej kieszeni, jedną ręką ją wyciągałem, rozkładałem i wybierałem numery. To był szczyt poręczności.
Ostatnią dobijającą wadą dla mnie była wielkość tego urządzenia. Nie do każdych spodni mogłem je wcisnąć. Poza tym bałem się, że podczas kucania czy innych jakiś czynności może ekran pęknąć.
Czyli z totalnego zauroczenia wyszło totalne zniechęcenie do tematu

Później palmfon poleżał jakieś trzy miesiące w szufladzie, prawie o nim bym zapomniał, więc go sprzedałem przy jakieś okazji gdy natrafiłem na niego w czeluściach szuflady. Przynajmniej dostałem trochę kasiorki w prezencie, więc warto było snuć marzenia
