Ja to widzę tak; najpierw się rozwijamy wewnętrznie, budujemy [się], następnie do tego trzeba przystosować otoczenie.
Okoliczności same sie przystosowują, a porządki i wymianę starego na nowe , bądż zrobienie miejsca na nowe możemy sami zrobić, bo wybaczcie nikt za nas tego nie zrobi
Jest też kwestia tego , tej książce też o tym pisze co podałam tytuł w pierwszym poście
,żę wskazane jest zwracać uwagę na innych domowników i ich rzeczy nie ruszać bez ich pozwolenia, bo oni mogą na to nie być gotowi i może to z kolei poskutkować zamieszaniem w stosunkach międzyludzkich. Mi się zdarzyło nieraz coś takiego zrobić
,ale w niektórych przypadkach to jest konieczne, u nas np. było tak,że stała w piwni skrzynia z przed oh nie wiem nawet 30-35 lat po ziemniakach. Zdecydowałam sama ją zdlikwidować, tu była drażliwa sprawa , bo zbudował ją ojciec i matka przywiązała się do niej

Ona nawet nie zdaje sobie sprawy co tam było, 5 cm ziemi po ziemniakach z przed lat i różne inne syfy, zmyłam podłogę wodą, aż czułam i ujawiajało mi się jak to było kiedyś, ten brud dawał mi przekazy , normalnie jakbym się cofnęła w czasie. Dziś jestem oczyszczona
A wiecie,że trafiłam nieświadomie na czas sprzątania w podobno odpowiednią fazę księżyca którego ubywało
, a spostrzegłam to będąc wczoraj w saunie, chodzę na 19 stą więc po godzinie już był księżyc i tak fajnie widać z basenu przez okna, bo wychodzą na horyzont i Wisłę, więc widoczność jest dobra, a ponieważ byłam sama wśród mnóstwa mężczyzn to starałam sie znajdować powód, aby czuć się dobrze
No i tak spostrzegłam ten księżyc i się ucieszyłam,że odwaliłam kawał dobrej roboty, teraz mogę napełniać sie pozytywną maną gdy księżyca będzie przybywać, jeszcze 2 dni nowiu i już.
To by było na tyle
