Strona główna projektu   |   Wejście do gry   |   Forum PL

dlaczego PP nie działa...:-)


doświadczenia, sukcesy i przemyślenia

Re: dlaczego PP nie działa...:-)

Postprzez Megi » 3 maja 2015, o 20:43

Dawno tu nic nie pisałam, ale mam dokładnie to samo co Anielka, gdzieś w głębi serca mam takie przekonanie, ze nie moze byc wszystko w naszym życiu zdeterminowane, ze dopóki żyje to jest jakieś wyjście, jakieś rozwiazanie, sposob i tez czuje, ze rozwiazanie jest tuż obok mnie tylko jeszcze go nie widzę....

Megi
Wspieram Abraham Bank
Wspieram Abraham Bank
 
Posty: 79
Dołączył(a): 4 lut 2014, o 12:08
Podziękował(a): 10 razy
Otrzymał(a) podziękowań: 49 razy

Re: dlaczego PP nie działa...:-)

Postprzez makata » 3 maja 2015, o 20:54

Szczerze mowiąc na tych pytaniach i braku osądu bazuje też Matryca właśnie slucham materiałów ze strony oryginalnej matrycy i widzę że Access i Matryca się zazębia ... a to zaskoczenie
Avatar użytkownika prawo przyciągania
makata
 
Posty: 1440
Dołączył(a): 14 cze 2012, o 16:47
Podziękował(a): 832 razy
Otrzymał(a) podziękowań: 434 razy

Re: dlaczego PP nie działa...:-)

Postprzez Aliss » 3 maja 2015, o 20:58

makata napisał(a):Szczerze mowiąc na tych pytaniach i braku osądu bazuje też Matryca właśnie slucham materiałów ze strony oryginalnej matrycy i widzę że Access i Matryca się zazębia ... a to zaskoczenie


Dla mnie to nie jest zaskoczenie bo i to i tamto bazuje na fizyce kwantowej :D
W zyciu nie chodzi o posiadanie samych dobrych kart , ale o umiejetne granie tymi , ktore juz masz . :) Josh Billings
Avatar użytkownika prawo przyciągania
Aliss
 
Posty: 1842
Dołączył(a): 1 paź 2010, o 06:51
Podziękował(a): 2403 razy
Otrzymał(a) podziękowań: 1115 razy

Re: dlaczego PP nie działa...:-)

Postprzez Czarodziejka » 3 maja 2015, o 21:13

Nie wierzę że wszystko pójdzie od początku do końca jak chcemy, kłody stale są rzucane, ale trzeba zacząć udawać że nie obchodzi nas co inni myślą, udawać że nie obchodzi nas co nam woła w środku - jeśli woła "nie uda się".
Anielka pisze że jedyna metodą jest parcie do przodu i ci co maja taki potencjł osiągną sukces, a kto nie ma potencjału - nie da rady i trudno. A ja uważam że kto potencjału nie ma (takiego naturalnego polotu), musi to ignorować i działać jakby go miał. Własnie myślę że to jest podstawowym błędem, poddanie się. Za szóstym razem po upadku, trzeba wstać i spróbowanie siódmy raz. Tu nie ma czarów marów, jest prosty cel (jeśli umiemy go określić) i działania zmierzające do osiągnięcia celu, choćby na początku najgłupsze.
Oglądam (bo uwielbiam) You can dance - tam są goście którzy odpadali tuż przed metą kilka lat temu, a teraz są w czołówce, bo po upadku pracowali dalej i spróbowali kolejny raz. Pamiętam taką dziewczynę co chyba wygrała, a wczesniej usiłowała dostać się (o ile sie nie mylę) 9 razy do programu. Kto ma odwagę dziewięć razy wystawiać się na pośmiewisko?
Ale cały problem chyba jest często w tym, że my nie wiemy co co nam naprawdę chodzi w życiu, wydaje mi się że nie mamy pomysłów na życie. Albo np. ktoś chce domu, ale nie dąży w tym kierunku, nie interesuje się i nawet nie wie ile cegła kosztuje. Mnie się zdaje, że to się wszystko się rusza, jak my się "ruszamy".

Czarodziejka
Wspieram Abraham Bank
Wspieram Abraham Bank
 
Posty: 783
Dołączył(a): 29 wrz 2010, o 14:21
Podziękował(a): 87 razy
Otrzymał(a) podziękowań: 267 razy

Re: dlaczego PP nie działa...:-)

Postprzez Anielka » 3 maja 2015, o 22:04

Czarodziejka napisał(a):Nie wierzę że wszystko pójdzie od początku do końca jak chcemy, kłody stale są rzucane, ale trzeba zacząć udawać że nie obchodzi nas co inni myślą, udawać że nie obchodzi nas co nam woła w środku - jeśli woła "nie uda się".
Anielka pisze że jedyna metodą jest parcie do przodu i ci co maja taki potencjł osiągną sukces, a kto nie ma potencjału - nie da rady i trudno. A ja uważam że kto potencjału nie ma (takiego naturalnego polotu), musi to ignorować i działać jakby go miał. Własnie myślę że to jest podstawowym błędem, poddanie się. Za szóstym razem po upadku, trzeba wstać i spróbowanie siódmy raz. Tu nie ma czarów marów, jest prosty cel (jeśli umiemy go określić) i działania zmierzające do osiągnięcia celu, choćby na początku najgłupsze.
Oglądam (bo uwielbiam) You can dance - tam są goście którzy odpadali tuż przed metą kilka lat temu, a teraz są w czołówce, bo po upadku pracowali dalej i spróbowali kolejny raz. Pamiętam taką dziewczynę co chyba wygrała, a wczesniej usiłowała dostać się (o ile sie nie mylę) 9 razy do programu. Kto ma odwagę dziewięć razy wystawiać się na pośmiewisko?
Ale cały problem chyba jest często w tym, że my nie wiemy co co nam naprawdę chodzi w życiu, wydaje mi się że nie mamy pomysłów na życie. Albo np. ktoś chce domu, ale nie dąży w tym kierunku, nie interesuje się i nawet nie wie ile cegła kosztuje. Mnie się zdaje, że to się wszystko się rusza, jak my się "ruszamy".


Dobry przykąłd podałaś Czarodziejko. :-) bo akurat ja jestem żywym przykąłdem tego domu :-). ze względu na brak własnego mieszkania postanowiłam budowac dom. Żyłam juz kilkanaście lat w związku, było dziecko, firma dobrze prosperujaca więc nic tylko budowac. O domu marzyłam od dziecka, chociaż z rodzicami tz mieszkałam w domu, aj ja pragnłam mieć swój własny, urzadzony po swojemu i na swoich zasadach... Kiedy więc firma zaczęła osiągać spore dochody podjęłam decyzję. Dom był zaplanowany wraz z ułożeniem talerzy w szafkach :-). Od 3 lat czytałam po nocach fora budowlan, sama zaprojektowałam dom. Czulam jego zapachy, klimat itd... znałam ceny cegieł i kranów zanim zaczęlam budowe... nadzorowałam itd. moja wiedza zadziwiała budowlańców. A w tym samym czasie mój teraz już ex rozpiep... z jedną z moich pracownic naszą firmę...oczywiście to jego kochanica była... Doprowadzili do ogromnych długów... za które tylko ja odpowiedam. Na etapie zakonczenia stanu surowego związał sie oficjalnie z kochanicą, pozostawiajac mi dzieci, długi i kilku komorników. Kiedy zaczęłam budowe już coś było nie tak, czułam lek, pieniedzy było z firmy coraz mnie, fagas schamiał okropnie...ale ja miałam CEL - DOM. I mimo tego że łatwo mogłam poznac prawdę...to podswiadomie nie chciałam , bo miałam cel, a poznanie prawdy odwiodłoby mnie od niego, bo budowanie domu byłoby strzałem w łeb w taej sytuacji...Dzis dom już chyba opieprzył komornik. Ja mieszkam...jak dziad.
Zapewniam Cie Czarodziejko, że wiele kłód miałam pod nogami i znaków żeby domu nie budować, ale to był JASNO okreslony, bezwzględny CEL.

Anielka
 
Posty: 2009
Dołączył(a): 19 lut 2012, o 19:59
Podziękował(a): 460 razy
Otrzymał(a) podziękowań: 843 razy

Re: dlaczego PP nie działa...:-)

Postprzez Anielka » 3 maja 2015, o 22:10

mało tego...To doprowadzilo do tego, że maja sytuacja finansowa i prawna wyleczyła mnie zupełnie z celu jakim może być własny dom... A dla ciekawostki, moja znajoma nienawidziła domów, ogródków , bo pracy duzo itd. Męża to myslałam że zabije bo zaczął budowę. Dziś jest najszczęśliwsza i nigdy nie poszłaby na bloki...

Przykro mi, że burzę Wasze poglądy... ale może macie większy potencjał niz ja :-)

Anielka
 
Posty: 2009
Dołączył(a): 19 lut 2012, o 19:59
Podziękował(a): 460 razy
Otrzymał(a) podziękowań: 843 razy

Re: dlaczego PP nie działa...:-)

Postprzez magicmind » 4 maja 2015, o 07:47

Czarodziejka napisał(a):Nie wierzę że wszystko pójdzie od początku do końca jak chcemy, kłody stale są rzucane, ale trzeba zacząć udawać że nie obchodzi nas co inni myślą, udawać że nie obchodzi nas co nam woła w środku - jeśli woła "nie uda się".
Anielka pisze że jedyna metodą jest parcie do przodu i ci co maja taki potencjł osiągną sukces, a kto nie ma potencjału - nie da rady i trudno. A ja uważam że kto potencjału nie ma (takiego naturalnego polotu), musi to ignorować i działać jakby go miał. Własnie myślę że to jest podstawowym błędem, poddanie się. Za szóstym razem po upadku, trzeba wstać i spróbowanie siódmy raz. Tu nie ma czarów marów, jest prosty cel (jeśli umiemy go określić) i działania zmierzające do osiągnięcia celu, choćby na początku najgłupsze.
Oglądam (bo uwielbiam) You can dance - tam są goście którzy odpadali tuż przed metą kilka lat temu, a teraz są w czołówce, bo po upadku pracowali dalej i spróbowali kolejny raz. Pamiętam taką dziewczynę co chyba wygrała, a wczesniej usiłowała dostać się (o ile sie nie mylę) 9 razy do programu. Kto ma odwagę dziewięć razy wystawiać się na pośmiewisko?
Ale cały problem chyba jest często w tym, że my nie wiemy co co nam naprawdę chodzi w życiu, wydaje mi się że nie mamy pomysłów na życie. Albo np. ktoś chce domu, ale nie dąży w tym kierunku, nie interesuje się i nawet nie wie ile cegła kosztuje. Mnie się zdaje, że to się wszystko się rusza, jak my się "ruszamy".


Dokładnie różnica jest taka że jedni się nie poddają i idą ciągle do przodu a inni się poddają.
To tak jak z aktywnością fizyczną. przecież dla ogromnej wiekszośći ludzi to jest coś niemożliwego... niby takie proste i naturalne ale ile osób ma tą wytrwałość aby robić to dzień w dzień?

Wiecie gdzie jest różnica? właśnie w tym ,że jedni są wytrwali i robią coś pomimo porażek i braku widocznych efektów a inni rezygnują i się poddają.
Ale PP jest dziwne wiec tak jak niektóre osoby pisały czasami nawet rezygnacja może być cudownym rozwiązaniem bo wkońcu po latach męczenia tematu nastąpi odpuszczenie które było konieczne do dokonania manifestacji :)
Dlatego co by sie nie działo trzeba wyluzować bo nawet jak z czegoś totalnie zrezygnujemy i sie poddamy to jeszcze nie oznacza to ,że się to nie spełni ;)

Tak wiec nie bójmy się odpuszczenia i nie męczenia już swojego tematu, nie bójmy sie porażek oraz wytrwałości... żyjmy w taki sposób aby było nam najprzyjemniej :) Po prostu przestańmy siebie samych zamęczać i zamartwiać bo dokładnie to jest tym co blokuje wszystkie manifestacje.

magicmind
 

Re: dlaczego PP nie działa...:-)

Postprzez Nicky » 4 maja 2015, o 08:30

Anielka napisał(a):Dobry przykąłd podałaś Czarodziejko. :-) bo akurat ja jestem żywym przykąłdem tego domu :-). ze względu na brak własnego mieszkania postanowiłam budowac dom. Żyłam juz kilkanaście lat w związku, było dziecko, firma dobrze prosperujaca więc nic tylko budowac. O domu marzyłam od dziecka, chociaż z rodzicami tz mieszkałam w domu, aj ja pragnłam mieć swój własny, urzadzony po swojemu i na swoich zasadach... Kiedy więc firma zaczęła osiągać spore dochody podjęłam decyzję. Dom był zaplanowany wraz z ułożeniem talerzy w szafkach :-). Od 3 lat czytałam po nocach fora budowlan, sama zaprojektowałam dom. Czulam jego zapachy, klimat itd... znałam ceny cegieł i kranów zanim zaczęlam budowe... nadzorowałam itd. moja wiedza zadziwiała budowlańców. A w tym samym czasie mój teraz już ex rozpiep... z jedną z moich pracownic naszą firmę...oczywiście to jego kochanica była... Doprowadzili do ogromnych długów... za które tylko ja odpowiedam. Na etapie zakonczenia stanu surowego związał sie oficjalnie z kochanicą, pozostawiajac mi dzieci, długi i kilku komorników. Kiedy zaczęłam budowe już coś było nie tak, czułam lek, pieniedzy było z firmy coraz mnie, fagas schamiał okropnie...ale ja miałam CEL - DOM. I mimo tego że łatwo mogłam poznac prawdę...to podswiadomie nie chciałam , bo miałam cel, a poznanie prawdy odwiodłoby mnie od niego, bo budowanie domu byłoby strzałem w łeb w taej sytuacji...Dzis dom już chyba opieprzył komornik. Ja mieszkam...jak dziad.
Zapewniam Cie Czarodziejko, że wiele kłód miałam pod nogami i znaków żeby domu nie budować, ale to był JASNO okreslony, bezwzględny CEL.


Strasznie mi przykro Anielko, że Ciebie to spotkało... ja też przeżyłam wiele strasznych momentów - z tym, że w dzieciństwie, i to nie moje marzenia były w ten sposób rozwalane, a marzenia rodziców - ale to działo się na moich oczach i dotykało mnie bezpośrednio, i w moich wspomnieniach jest to nadal żywe do dziś, nadal nie mogę przeboleć pewnych straconych spraw, rzeczy etc. Czasem chciałoby się cofnąć czas, może coś dałoby radę zrobić inaczej, mądrzej... Ale jest jak jest i trzeba żyć dalej.

Ten dramatyczny przykład pokazuje jednak dobitnie działanie nadmiernego potencjału. Jak tak mocno, mocno się czegoś chce... to często wychodzi zupełnie na opak. Do działania wkraczają bowiem siły równoważące które potrafią zmieść wszystko z powierzchni ziemi, wyrównać. Naturalnie, pewnie gdybyś dalej się upierała przy swoim to koniec końców postawiłabyś ten dom, ale tak jak ta dziewczyna z You Can Dance - dopiero za którymś tam razem ;)
Może za pomocą stworzenia nowej firmy, może poprzez zapoznanie jakiegoś bogatego dziadka który wszystko by sfinansował i pokrył Twoje długi (tak jak zrobiła moja mama po latach, po rozstaniu z tatą - po prostu poznała sobie znacznie starszego od niej bogatego faceta i on jej dostarczył wszystko to, czego jej wcześniej przez całe lata brakowało ;) Okropne, materialistyczne podejście, ale co - dopięła swego? dopięła)

Dlatego czasem lepiej podchodzić z dystansem do swoich marzeń. Będzie to będzie, a nie będzie... to nic, mam to gdzieś. Notabene ja Wam się przyznam, że mnie generalnie w ogóle nie kręcą materialne rzeczy. Drogie ciuchy, zegarki, biżuteria, samochody, meble, domy... to wszystko jest jakieś takie nieciekawe, nudne. No nie kręci mnie to kompletnie. Mogłoby nie istnieć w ogóle, i nie zmartwiłabym się. Pieniążki wolałabym wydawać na podróże :) Na spędzanie cudownego czasu w różnych pięknych miejscach, na poznawanie nowych ludzi. Na imprezy :D Na szaleństwa.
Chociaż oczywiście przyjemnie jest mieszkać w fajnym miejscu, w dużym mieszkaniu albo w jakimś milutkim domku pod lasem, gdzie ptaszki ćwierkają od rana. Może dlatego udało mi się takie miejsce (mieszkanie) w miarę szybko przyciągnąć... bo nie zależało mi na tym wcale aż tak.

Myślę więc, że kluczem do przyciągania jest albo kompletna rezygnacja z marzenia (olanie go!) albo przyciąganie ale takie spokojne, na zasadzie: "Jak będzie, to fajnie. Ale nie zależy mi na tym aż tak". Bo im bardziej zależy i im bardziej ciśniemy, tym bardziej to się od nas oddala, niestety :( I wtedy nawet, gdy wszystko będzie już niby gotowe, i niby na dobrej drodze, to wszechświat wszystko nam rozwali w drobny pył, dokładnie tak jak w przypadku tego mojego marzenia które ostatnio się ode mnie oddaliło. Muszę teraz to marzenie olać z góry na dół i tyle 8-)
Ostatnio edytowano 4 maja 2015, o 08:37 przez Nicky, łącznie edytowano 1 raz

Nicky
 

Re: dlaczego PP nie działa...:-)

Postprzez Nicky » 4 maja 2015, o 08:35

Anielka napisał(a):mało tego...To doprowadzilo do tego, że maja sytuacja finansowa i prawna wyleczyła mnie zupełnie z celu jakim może być własny dom... A dla ciekawostki, moja znajoma nienawidziła domów, ogródków , bo pracy duzo itd. Męża to myslałam że zabije bo zaczął budowę. Dziś jest najszczęśliwsza i nigdy nie poszłaby na bloki...

Przykro mi, że burzę Wasze poglądy... ale może macie większy potencjał niz ja :-)



Otóż to!! To pięknie potwierdza naszą teorię: im MNIEJ chcesz, tym więcej dostaniesz. Im bardziej olejesz i podejdziesz do sprawy podejrzliwie a wręcz z niechęcią... tym piękniej ci się spełni. Obniż ważność marzenia, a ci się spełni. Zrezygnuj z marzenia... i też się spełni. Ja to przeżyłam wiele razy, tyle razy że już powinnam to sobie wbić do głowy raz na zawsze, ale wiadomo: w przypadku naprawdę ważnych rzeczy ciężko jest ;)

Nicky
 

Re: dlaczego PP nie działa...:-)

Postprzez Nicky » 4 maja 2015, o 08:40

Aliss napisał(a):Nicki wrzucilam Ci na PW: ;)



Aliss bardzo dziękuję, przesłuchałam wczoraj całość!! Super są te pytania, i ogólnie całe podejście w AC... niniejszym zaczynam je wdrażać w życie :) :) :) Zobaczymy co się będzie działo :P

Nicky
 

Poprzednia stronaNastępna strona


« Powrót do Prawo przyciągania na codzień


Kto przegląda forum prawo przyciągania

Użytkownicy przeglądający ten dział: Alexa [Bot], Bing [Bot], i 6 gości