Jakiś czas temu trafiłam na e-booka Marcina Tereszkiewicza "Zaginiony Sekret Prawa Przyciągania", widziałam wile pozytywnych opinii i komentarzy osób, które twierdziły, że ta książka jest tym, czego potrzebowały i otworzyła im oczy na nowe spojrzenie na PP.
Wczoraj miałam możliwość przeczytania tego e-booka. Sto trzydzieści parę stron zajęło mi w wolnym tempie 1,5 godziny i nie czuję się usatysfakcjonowana. Mam wrażenie, że ten e-book napisany jest głównie dla pieniędzy, dużą czcionką, usiany wieloma powtórzeniami, po to aby zwiększyć jego objętość i tak na prawdę nie poznałam w nim żadnego Zaginionego Sekretu, ani czegoś, czego bym już nie znała. Mam wrażenie, że ta książka to lanie wody, autor chwyta się w niej wielu elementów, począwszy od oczyszczania swojej przestrzeni z niepotrzebnych rzeczy i skończywszy na hunie. Dużo gadania i mało konkretów.
Czy tylko ja odebrałam tego e-booka tak źle, czy waszym zdaniem on również nie zasługuje na oklaski?