Wtedy zaczynają rozglądać się w poszukiwaniu jakiejś pomocy w temacie - jak realizować swoje marzenia.
Następnie gdy natkną się na prawo przyciągania, czy to w Sekrecie, czy w książkach państwa Hicks, czy też w innych publikacjach (których jest całkiem sporo), to stwierdzają, że nici, że to jest zbyt piękne aby zadziałało, że to jednak chyba jakaś utopia, że to całe gadanie jest jak naiwna bajeczka małego dziecka.
I w tym momencie człowiek taki porzuca dalsze zgłębianie tematu i powraca do swojego starego podejścia dodatkowo zaopatrzony w irytację i zniechęcenie.
A jest rozwiązanie tego problemu - można wręcz codziennie przekonać się jak działa prawo przyciągania.
Dzięki małej praktyce człowiek nabiera pewności, że to nie jest mrzonka i że warto przejść na pozytywną stronę mocy, aby życie nabrało obfitości. Obfitości tak tej materialnej, jak również obfitości radości, dobrych związków z rodziną i w pracy, obfitości zdrowia.
Sprawa jest bardzo prosta. Tak prosta jak same opowieści o tym jak działa prawo przyciągania. Oczywiście mam tu na myśli te najznakomitsze pozycje (działalność państw Hicks, Sekret). W innych publikacjach czasami natknąłem się na rozdłubywanie włosa na czworo.
A cały ból, jeśli tak to można ująć, to polega na praktyce. A zanim zaczniemy praktykować na całego to warto nabrać pewności, że to nie jest utopia, iż to na co zwracamy uwagę i w co pakujemy nasze emocje - to zaczynamy przyciągać do swojego życia. Takie właśnie przesłanie niesie prawo przyciągania.
A jak nabrać tej pewności? Człowiek uczy się podnosić łepek, potem obracać, potem siadać, raczkować, chodzić, biegać.
Czyli małymi krokami do przodu. Na początek nie żadne tam wielkie kreacje, żadne skupianie się na wielkich marzeniach i sprawdzanie czy prawo przyciągania działa czy to utopia.
Na początku po prostu warto zacząć zwracać baczniejszą uwagę na swoje życie, na swoje myśli i emocje, które tworzą nastawienie do otaczającej rzeczywistości.
Najprościej jest wyłapywać skrajności, czyli zwracamy uwagę na sprawy które nas najbardziej poruszyły, tak pozytywnie, jak i negatywnie. Czyli na coś co sprawiło nam największą satysfakcję i radość, oraz na coś co nas najbardziej zabolało.
I następnie szukamy powiązanych z tymi wydarzeniami stanów naszego wnętrza, który wcześniej miał miejsce. Może to być dla przykładu jednorazowe nakręcanie się emocjonalne w danym temacie, a może coś powtarzamy.
Dwa przykłady takich maleństw:
1. Dzisiaj jechaliśmy z żoną na zakupy. Ruszając spod świateł jechałem powoli, miło rozmawiając sobie z partnerką. Kątem oka zobaczyłem zaparkowany żółty wóz. Wyróżniał się, więc przeniosłem na niego wzrok. Oj, jak się zdziwiłem, bo takiego smoka rzadko się spotyka. Piękny wypucowany amerykański sportowy wóz. Nawet nie wiem co to było. Ale pięknie wyglądał. Pomimo że nie jestem amatorem tego rodzaju aut, to pojazd ten wyglądał bardzo atrakcyjnie i miło mi się na niego patrzyło, wywołał we mnie falę zachwytu, że są takie auta inne niże pozostałe, że wóz ten jest tak zadbany.
Tak więc powoli, bo jeszcze zwolniłem mijając żółtego ścigacza, popatrzyłem sobie na niego i napełniałem swoje wnętrze radością.
Przejechaliśmy dwa skrzyżowania i gdy byliśmy na jezdni mającej dwa pasy, jednak lewy był przeznaczony tylko dla tramwajów i autobusów, to jeszcze wolniej się poruszałem z powodu małego korka na światłach. Zachowywałem większy odstęp od pojazdu przede mną, ponieważ ucięliśmy sobie pogawędkę z żonką, a jak jest uwaga rozproszona, to w takich sytuacjach można trafić inne auto w zadek. I niespodziewanie między mnie a pojazd sunący się przed nami wcisnęło się żółte auto. Domyślacie się jakie?


Tu mały przerywnik zanim przejdę do drugiego przykładu. Ktoś może powiedzieć, że to po prostu zbieg okoliczności. Jeśli ktoś chce wierzyć w takie zbiegi, proszę bardzo, ja jednak obserwując na codzień takie dziwne zbiegi umacniam swoją pewność w temacie prawa przyciągania. Każdorazowo staram się wykorzystywać to aby przypominać sobie, dlaczego to się wydarzyło oraz fakt, że mam moc wprowadzania zmian w życiu zgodnie z moimi oczekiwaniami.
Dzięki temu siadając choćby do takiej zabawy jaką jest Abraham Bank, mogę pozwolić sobie na radość wyrażania się, zamiast na rozmyślanie że to tylko gra i nic więcej.
2. Przykład negatywny, jednak warto i na tych przykładach umacniać swoją pewność, ponieważ jakby życie było usłane różami, to byśmy nie szukali rozwiązania jak działa świat.
Kiedyś tam, a pewnie z kilka lat temu, mieliśmy małe wieczorne miłe posiedzenie ze znajomymi. Piwko, wino, popcorn, orzeszki i inne takie dobrodziejstwa. I jak to zwykle bywa na takich spotkaniach wesoło sobie rozmawialiśmy, jednak czasami ktoś poruszył jakiś bolesny temat i bywało że inni przyłączali się do tego emocjonalnie.
Zanim opowiem więcej, proszę w tym wątku czasami nie narzekać, że tak się dzieje, że to niesprawiedliwe, że policjanci to tacy i owacy. Bo skorzystam z mocy usuwania wpisów

Przechodząc do rzeczy - kolega opowiedział historię, jak to jadąc na trasie minął tablice oznaczającą teren zabudowany stopniowo wytracając prędkość. Jak mówił - to była jakaś taka wioseczka z kilkoma domkami, a tak to same pola, więc zanim doturlał się do pierwszych zabudowań, to prędkość już miał przepisową. Jednakże zdziwił się jak za sobą usłyszał wycie syreny. Spojrzał w lusterko a tam policjanty nieoznakowanym wozem go zatrzymują.
Zaprosili do siebie i pokazali film, jak to właśnie w terenie zabudowanym miał 100 km/h. A to był ten moment przekraczania tablicy. I tu nie ma co dywagować, czy tamci policjanci to paskudy, czy też mój kolega to pirat drogowy. Przypominam - nie o tym jest wątek.
Gdy to kolega opowiedział, to ja w swoim wnętrzu rozpaliłem się złością i irytacją na tego typu zachowanie. Dyskusja rozwinęła się, zaczęliśmy przeżywać i rozmawiać jakie to są te nasze drogi, że wioska za wioską, i jakie te wioski co poniektóre są, potem ponarzekaliśmy sobie jeszcze na coś tam i tak ta część naszego spotkania upłynęła w nastroju wylewania irytacji i narastającej złości.
I zapewne domyślacie się co się stało?
Kilka miesięcy później, ale niedługo, może z kwartał niecały, mama z nienacka poprosiła mnie o przysługę, bo im samochód nawalił, żebym pojechał z nią z towarem do innego miasta. Jedziemy, ja na prostym odcinku drogi, z szerokim asfaltowym poboczem miałem 110 km/h. Bardzo powoli zbliżyłem się do sportowej Skody. I w końcu ją wyprzedziłem, ale powróciłem do swoje prędkości. Zaraz potem była wioska, taka sama jak z opowieści kolegi, czyli tablica, potem pola, a potem kilka chałupek. Prędkość wytracałem powoli, używając silnika i gdy już prawie wyjeżdżałem z wioski usłyszałem syrenę. Czemu tak późno? Może rzucali kośćmi czy mnie zatrzymać czy nie

W każdym bądź razie zabolała mnie ta kreacja, bo straciłem trochę pieniędzy. O punkty się nie martwię, ponieważ takie niemiłe spotkania z mundurowymi mam wyjątkowo sporadycznie.
I tu warto podkreślić jedną rzecz - czasami może upłynąć sporo czasu zanim nasza kreacja nastąpi. Ale ewidentnie jest ona sprzężona z tym, co sami wygenerowaliśmy - skupiając na tym myśl i podlewając to emocjami.
I drugi bardzo ważny aspekt, który ludzie często pomijają lub twierdzą, że to już jest totalna utopia. A na tej bazie jest właśnie osadzony Abraham Bank.
Nie jest ważne czy to było realne wydarzenie czy też nie. Czyli czy działo się to z moim udziałem, co oznacza że mogłem powrócić do fizycznych wspomnień, czy też jest to wydarzenie całkowicie zmyślone.
Wszystko odbywa się w naszym wnętrzu, tak kreujemy nasze doświadczenie.
Miłych i owocnych obserwacji!
