Lambar naczelny psycholog forum

Skoro mnie pytają to odpowiem, ale jak zwykle, gdy słuchamy czyichś wywodów, to należy nad tym się zastanowić, porozważać czy mi to pasuje, czy dla mnie ma sens, czy warto to zastosować, niż od razu odrzucić czy na ślepo przyjąć.
Sposobów na zmianę naszego "oprogramowania podświadomości" jest wiele. Ostatnio na forum było o modlitwach i to wg mnie jest najdoskonalszy sposób działania, ponieważ bezpośrednio otwieramy się na boskość, zezwalamy aby robiła porządek w naszym umyśle. Dlatego, że wg mnie jest to najlepsze narzędzie, to o tym popiszę, a całą resztę zostawię w spokoju, kto chce może użyć Google do przeczesania bezkresnych pól internetu pod hasłem oczyszczanie umysłu, albo oczyszczanie świadomości czy podświadomości.
Czymże jest prawdziwa modlitwa? Proszeniem o to bym miał nową lodówkę? Eeeee, to taka poniżająca modlitwa. Poniżająca na dwójnasób. Po pierwsze modlimy się w ten sposób bardzo pokracznie, bo utwierdzamy się w tym, że teraz jest do bani, że teraz mnie nie stać na nową, że teraz mam starą beznadziejną lodówkę, no i w końcu wzmacniamy - teraz NIE MAM mojej upragnionej nowej lodówki.
Czyli w zgodzie z prawem przyciągania robimy sobie kuku, ponieważ wzmacniamy stan niemania super lodówki, a do tego wzmacniamy niezadowolenie. I taką spiralę sobie nakręcamy.
Drugi aspekt tego typu modlitwy jest taki, że my jako część boskiego planu, mamy wszelkie jego atrybuty. Jesteśmy dziećmi Boga, a dzieci dziedziczą cechy po rodzicach. Nie wierzę w to, że jesteśmy ułomnymi dziećmi. Jedyna nasza ułomność to odwracanie się od naszej ojcowizny, od tego kim naprawdę jesteśmy.
Tego typu stwierdzenia mogą wywołać kontrowersje u niektórych ludzi wyznających określoną wiarę, w której to nakazuje się wierzyć, że Bóg to gdzieś tam hen nie wiadomo gdzie, że jesteśmy od Niego oddzieleni etc.
Dlatego więc piszę te słowa do tych ludzi, którzy są w stanie rozważać inne możliwości, no i oczywiście dla tych, którzy podobnie do mnie - je rozważają

Tak więc przyjmując, że ja jestem doskonały, bo pochodzę od doskonałego rodzica, ale trochę mi się we łbie poprzewracało (to ten nasz ograniczony system przekonań, który można nazwać ego), mogę poprosić rodzica o pomoc. To jest najlepsze miejsce do zwrócenia się po pomoc. Bo rodzic wciąż i wciąż na to czeka, bezapelacyjnie ZAWSZE, w każdej milisekundzie wieczności. Czeka aż zechcemy powrócić do domu, a wtedy będzie wielka radość jak w przypowieści o powrocie syna marnotrawnego.
Rodzic czeka aż my wykonamy pierwszy ruch, czyli zechcemy odwrócić głowę w Jego stronę i poprosić o pomoc.
I to jest właśnie prawdziwa modlitwa - zaproszenie boskości do siebie, aby przejawiała się w moim życiu i robiła z nim porządek. A że świat zewnętrzny to lustro mojego umysłu, to tylko robiąc porządek w umyśle mogę moje życie odmienić.
Tak więc należy prosić o wyprostowanie ścieżek nie życiowych, lecz umysłowych.
Wspaniale jest, gdy człowiek wyłapuje te "umysłowe bolączki". Bo wracając do przykładu z lodówką, problemem nie jest brak lodówki i stara zepsuta - to jest objaw, a źródło problemu zalega w umyśle.
Jeśli tego źródła nie mogę namierzyć, to nic złego się nie dzieje. Wystarczy obserwować życie i gdy zacznę dostrzegać/doświadczać czegoś niemiłego w życiu, wtedy powinienem pomodlić się tak jak czuję, że to jest właściwy sposób zwrócenia się do boskości, zaprosić ją do siebie i poprosić o usunięcie blokad w umyśle w stosunku do zadanego tematu, który to mnie w życiu boli.
Co się potem wydarzy? Jeśli modlitwa była skuteczna, czyli sprawiła że moja świadomość została "zalana" boską obecnością, wtedy pierwsza rzecz to jest poczucie ulgi. To jest bardzo wyraźny wskaźnik.
Jeśli jego nie będzie to nie należy się przejmować tylko robić swoje i ponawiać modlitwy.
Czemu?
Bo nie daliśmy rady za pierwszym razem odwrócić się w stronę rodzica. Niestety, czasami nasze karki są tak zesztywniałe od tego ustawicznego odwracania głowy, że trudniej jest ją przywrócić do właściwego kierunku.
Dlatego spokojnie ćwiczmy te karki bez zamartwiania się kiedy nam się uda, czy szybko, czy w ogóle się uda.
Drugi wskaźnik, równie pozytywny co poczucie ulgi to doświadczenie wzmocnienia naszej bolączki o którą to się modliliśmy, aby zniknęła z naszego życia.
Dziwnie to brzmi prawda? Modlę się aby mieć nową lodówkę, bo stara już ledwo zipie, a tu nagle okazuje się, że ta stara całkowicie wysiadła i jest wielki klops. Bo nie mam pieniędzy na nową... I człowiek wtedy ma dwie możliwości:
1. starym zwyczajem ego zacznie złorzeczyć na Boga, że jest taki siaki i owaki, że modlitw nie wysłuchuje,
albo że ja jestem taki siaki owaki i do niczego, że nawet modlić się nie umiem
2. za to nowym zwyczajem mogę stwierdzić - hurrrrra! ale się wymodliłem, umiem się modlić!
Bo to jest wskaźnik probierz mojej wiary - Góra sprawdza moją reakcję. Rodzic zrobił porządek z moim umysłem, ale ja mam wydeptane ścieżki i teraz jest mój ruch - albo wejdę na starą ścieżkę (punkt 1.) albo pójdę w przeciwnym kierunku ufając że wszystko jest w porządku.
Jeśli wybiorę nową ścieżkę, wtedy wkrótce obiekt mojej modlitwy się zmaterializuje. A sposobów na to są niezliczone ilości. Może zwrócą mi zaległy podatek, może znajdę na ulicy walizkę i dostanę procent znaleźnego, może robiąc zakupy w sklepie będzie jakieś święto i wrzucając losa coś wygram, może z przeceny coś dostanę nowego w niskiej cenie, bo to stary model ale dla mnie jest super.
To przykładowe takie gdybanie, bo należy podkreślić jedną rzecz - my nie mamy bladego pojęcia jak rzeczy się objawią na tym świecie. Jesteśmy stworzeni do doświadczania, do podziwiania tego świata, no i najważniejsze - widzimy tylko kawałek planu, więc nie wiemy czy zrobienie kilku kroków w tył, gdy wydaje nam się wtedy że trzeba iść do przodu, czy to jest właściwa droga. Możemy błędnie oceniać, więc lepiej zaufać - pomodlić się, odpuścić sobie z ufnością i robić swoje, czyli żyć i ile się da podziwiać wspaniałości jakie nas otaczają.
Te wspaniałości są trywialne. Przyjaciel właśnie podzielił się ze mną refleksją. W niedzielę w ich mieszkaniu zabrakło ciepłej wody. Zmuszeni byli przez kilka dni jeździć do znajomych i do pracy aby się porządnie umyć, bo grzanie wody dla trzyosobowej rodziny to dość duża uciążliwość. Nie wiedzieli do kiedy to potrwa. Przyjaciel już trząsł portkami co to będzie, bo ja mam u nich się zjawić na weekend. Jednak wczoraj woda wróciła i gdy odkręcił kran zatapiając się w przyjemnym cieple pomyślał: jeszcze w niedzielę odkręcałem kran i nie byłem świadomy jakie mam dobrodziejstwo. Dopiero gdy tego zabrakło to zrozumiałem i teraz to błogosławię.
Mnóstwo jest powodów aby wyrażać wdzięczność. A to jest można powiedzieć odmianą modlitwy - w ten sposób otwieramy nasze wnętrze na napływ wyższej świadomości, aby działała cuda w życiu. Bo to nie ja swoją świadomością tworzę, lecz zezwalając Górze działać Ona działa i tworzy w moim życiu.
Ale o tym to pewnie można by więcej popisać, a mi tu budzik piszczy że czas mi się skończył
